"Malowanie na czarno Polski, stygmatyzowanie po to, żeby Polska była słabym ogniwem wschodniej flanki UE leżało w interesie Rosji" - mówił w programie "W Punkt" w Telewizji Republika europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
Piotr Lisiewicz w programie "W Punkt" zaznaczył, że bzdurne mówienie o "nazistach" na Ukrainie było częścią tej samej kampanii co o "dyktaturze" w Polsce. Zgodził się z tym gość programu, Jacek Saryusz-Wolski.
- Ambasador Mosbacher powiedziała, że było to w sporej części dezinformacją rosyjską. Ja ostatnio o tym mówiłem, o szpiegostwie i szpiegach rosyjskich w Brukseli. Przeżarte są struktury rządowe, ale również brukselskie tego typu wpływami. To bardzo wiarygodne, do udowodnienia i układa się w całość. Malowanie na czarno Polski, stygmatyzowanie, po to, żeby Polska była słabym ogniwem wschodniej flanki UE leżało w interesie Rosji
- powiedział europoseł PiS.
Jak dodał, agentura rosyjska w UE była "daleko sięgająca".
Prowadzący program zauważył, że były kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder dopiero niedawno przestał być doradcą koncernu medialnego, który wydaje m.in. niektóre media w Polsce, piszące o rzekomej "dyktaturze" w Polsce.
- Ta cała kampania dezinformacyjna sięgała dalej - zwrócił uwagę Saryusz-Wolski, wskazując, że "grillowanie Polski nie zostało zawieszone na kołku".