W 2012 roku miliony młodych ludzi ponad podziałami politycznymi wyszły na ulice, protestując przeciwko ACTA. Rząd PO-PSL musiał ustąpić, ale dziś ich następcy forsują jeszcze bardziej niebezpieczne regulacje. Nowe przepisy, wdrażające unijną dyrektywę DSA, dają prezesowi Urzędu Komunikacji Elektronicznej ogromną władzę – może on blokować treści w sieci, a jedyną drogą odwoławczą będzie sąd administracyjny, co oznacza, że np. zablokowany kanał na YouTube może zostać przywrócony dopiero po latach.
„Ręce do góry! Witamy w kraju cenzury” – skandowali protestujący w Poznaniu. Media branżowe, takie jak Niebezpiecznik.pl, alarmują: „Ministerstwo Cyfryzacji proponuje nowe przepisy pozwalające na blokowanie treści »naruszających dobra osobiste« bez uprzedniej kontroli sądu”. Co więcej, decyzje UKE mogą zapadać w trybie ekspresowym – nawet w dwa dni!
Pomysł Gawkowskiego na cenzurę internetu budzi sprzeciw od lewa do prawa. Fundacja Panoptykon ostrzega przed konsekwencjami dla wolności słowa, a KRRiT wskazuje na „upolitycznienie sposobu wdrażania DSA”. Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji, nie ukrywa, że jego celem jest zniszczenie Telewizji Republika: „(…) powinniśmy mówić o cofnięciu koncesji”.
Na tym się nie kończy – Magdalena Biejat, kandydatka Lewicy na prezydenta, otwarcie mówi o możliwej blokadzie portalu X w Polsce:
„Ja bym rozważyła i do tego zachęcam (…) Wiem, bo rozmawiałam z wicepremierem Gawkowskim, naszym ministrem cyfryzacji, że takie dyskusje już się toczą”.
Działania te niepokoją także Stany Zjednoczone. Wiceprezydent J.D. Vance ostrzega:
„To szaleństwo wspierać sojusz wojskowy, jeśli ten sojusz wojskowy nie będzie wspierać wolności słowa”.