Magdalena Adamowicz nie stawiła się w czwartek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku, gdzie miała zeznawać w charakterze świadka w procesie zabójcy jej męża - Pawła Adamowicza. Europosłanka usprawiedliwiła swoją nieobecność, wskazując na zły stan zdrowia i pracę w Parlamencie Europejskim.
W czwartek w Sądzie Okręgowym w Gdańsku rozpoczęła się szesnasta rozprawa w sprawie zabójstwa prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Sędzia Aleksandra Kaczmarek poinformowała, że wezwana na czwartek świadek Magdalena Adamowicz nie stawiła się w sądzie.
We wniosku wdowa po prezydencie Pawle Adamowiczu usprawiedliwiła swoją nieobecność wskazując na "sytuację osobistą i zdrowotną" co powoduje, że nie jest w stanie składać zeznać. Wskazała również, że w czasie wyznaczonego terminu rozprawy w SO w Gdańsku, przebywa zagranicą, gdzie wykonuje swoje obowiązki zawodowe.
Sędzia Kaczmarek po odczytaniu wniosku zwróciła się do pełnomocnika Magdaleny Adamowicz adw. Pawła Knappa wskazując na niespójność w usprawiedliwieniu europosłanki.
Wskazuje pan, że pani Magdalena Adamowicz pozostaje pod działaniem zalecanych przez lekarzy leków, które mogą wpływać na jej zdolność postrzegania. Jednocześnie wskazuje pan, że bierze udział w pracach komisji jako poseł do Parlamentu Europejskiego, czyli jest w stanie pełnić obowiązki europosła
- stwierdziła sędzia.
Zapewniła również, że jeżeli świadek Magdalena Adamowicz nie chce zeznawać w obecności oskarżonego Stefana W. to nie musi tego robić.
W toku tego postępowania byli już świadkowie, którzy nie chcieli składać zeznań w jego obecności. W tym celu była przeprowadzana wewnętrzna wideokonferencja. Inna metoda przesłuchania świadka to wideokonferencja z krajem, w którym aktualnie przebywa pani Adamowicz
- zaznaczała sędzia.
Magdalena Adamowicz ma zostać przesłuchana w innym terminie. W czwartek w sądzie zeznają m.in. była dziennikarka TVN oraz lekarka, która reanimowała prezydenta Pawła Adamowicza.
Stefan W. jest oskarżony o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, a także o popełnienie przestępstwa zmuszania innej osoby do określonego zachowania. Obu przestępstw oskarżony miał dopuścić się w warunkach powrotu do przestępstwa. Oskarżonemu grozi od 12 lat do dożywotniej kary więzienia. W opinii biegłych, gdy 13 stycznia 2019 r. wszedł na scenę i zaatakował nożem Pawła Adamowicza, miał ograniczoną poczytalność.