- Jeszcze nie odebrali zaświadczeń o wyborze - nie mówiąc o złożeniu ślubowań poselskich - a już próbują szantażować głowę państwa. Fascynujące, że tzw. „obrońcy demokracji” chcą przymusić Prezydenta do złamania zwyczaju konstytucyjnego. To pierwszy zwiastun zmasowanego ataku i agresji wobec Andrzeja Dudy - napisał na Twitterze wojewoda mazowiecki Tobiasz Bocheński.
Po pierwszym posiedzeniu nowego Sejmu prezydent RP ma 14 dni na desygnowanie osoby, której powierza skonstruowanie rządu. Zwyczaj panujący w Polsce wskazuje, że jest to lider zwycięskiego w wyborach parlamentarnych ugrupowania, więc w tym przypadku - Prawa i Sprawiedliwości. Następnie desygnowana osoba ma 14 dni na uzyskanie wotum zaufania dla nowego rządu, jeśli się to nie uda, o nowym rządzie decyduje Sejm.
Opozycja stara się obecnie wymusić na prezydencie Andrzeju Dudzie, by nie wskazywał on lidera zwycięskiej partii jako kandydata na premiera, tylko od razu wybrał do tego kogoś z obozu opozycyjnego. Argumentują to możliwym brakiem zdolności koalicyjnych PiS i zadeklarowaną współpracą ugrupowań opozycyjnych - KO, Lewicy i Trzeciej Drogi - które wspólne uzyskały 248 mandatów. Lider opozycji, Donald Tusk wystosował wczoraj oświadczenie do prezydenta RP, mające skłonić go do powierzenia misji tworzenia rządu opozycji.
Zdaniem Tobiasza Bocheńskiego, wojewody mazowieckiego, już rozpoczął się proces przymuszania prezydenta do wydania określonych decyzji.
- Widzę, że atak na Prezydenta RP rozpoczęty. Jeszcze nie odebrali zaświadczeń o wyborze - nie mówiąc o złożeniu ślubowań poselskich - a już próbują szantażować głowę państwa. Fascynujące, że tzw. „obrońcy demokracji” chcą przymusić Prezydenta do złamania zwyczaju konstytucyjnego. To pierwszy zwiastun zmasowanego ataku i agresji wobec Andrzeja Dudy. Wszyscy powinni się przygotować na nadchodzące seanse nienawiści
- napisał na Twitterze Bocheński.
Widzę, że atak na Prezydenta RP rozpoczęty. Jeszcze nie odebrali zaświadczeń o wyborze - nie mówiąc o złożeniu ślubowań poselskich - a już próbują szantażować głowę państwa. Fascynujące, że tzw. „obrońcy demokracji” chcą przymusić Prezydenta do złamania zwyczaju konstytucyjnego.…
— Tobiasz Bocheński (@TABochenski) October 18, 2023
Minister w Kancelarii Prezydenta RP, Małgorzata Paprocka pytana była dziś w radiowej Jedynce o to, kiedy i komu prezydent Andrzej Duda powierzy misję sformowania nowego rządu.
Prezydencka minister odparła, że konstytucja przewiduje trzy kroki.
- Pierwszy - konstytucja nakazuje prezydentowi wskazanie i powołanie premiera, powołanie Rady Ministrów, następnie powołana Rada Ministrów musi uzyskać wotum zaufania od Sejmu, co bardzo istotne przegłosowane bezwzględną większością głosów - powiedziała. Jak dodała, "jeśli do tego nie dojdzie, konstytucja przewiduje jeszcze dwie dalsze możliwości".
Na pytanie, czy misję sformowania rządu otrzyma przedstawiciel partii, która wygrała wybory - którą jest PiS - czy przedstawiciel koalicji opozycyjnej, która ma większość sejmową, prezydencka minister odparła, że konstytucja pozostawia tutaj "absolutnie tę kwestię do uznania prezydenta".
- To prezydent wskazuje kandydata, nie jest tutaj związany żadnymi przesłankami konstytucyjnymi. Natomiast, patrząc tak historycznie - bo jednak przy wykładni konstytucji bardzo istotne jest coś takiego, jak zwyczaj konstytucyjny - i patrząc na to, jak te przepisy były wykonywane przez wszystkich kolejnych prezydentów, to faktycznie zawsze była ta misja w pierwszym kroku powierzana, czy to szefowi, czy osobie wskazanej przez ugrupowanie, które wygrało wybory
- podkreśliła Paprocka.
Zwróciła jednocześnie uwagę, że "sytuacja, z którą mamy do czynienia w tej chwili, jest o tyle specyficzna, że Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory, natomiast wolę sformułowania rządu zgłaszają trzy partie (opozycyjne), ale te partie nie startowały jako formalna koalicja i zajęły odpowiednio drugie, trzecie i czwarte miejsce w tych wyborach".