Minął już tydzień od pierwszej sesji w urzędzie marszałkowskim na Śląsku, a opozycja nadal nie pogodziła się z porażką. Cały atak skupia się na wicemarszałku województwa Wojciechu Kałuży, który regularnie jest obrzucany wyzwiskami. Wczoraj postanowił go obrazić Sławomir Neumann.
Radny Kałuża jest judaszem i zdrajcą, to bez dwóch zdań. Na Śląsku tak się mówi: ciulu. Dla niego karą będzie infamia na Śląsku. Do końca życia będzie miał piętno zdrajcy
– stwierdził Sławomir Neumann w programie „Tłit” WP. Wcześniej seans nienawiści na wiecu partyjnym zorganizowali posłowie Monika Rosa i Borys Budka. Podczas wiecu po prostu zwyzywali Kałużę, a także mówili m.in. o tym, że przyłączył się do mafii.
– Myślę, że Monika Rosa musi się liczyć z konsekwencjami. Te wypowiedzi uruchomiły realną spiralę nienawiści wobec pana radnego. Jeżeli dojdzie do jakiegoś nieszczęścia i agresji wobec tego radnego samorządowego lub jego rodziny, to politycy ponoszą za to odpowiedzialność – mówi nam Jerzy Polaczek.
Między innymi pytanie o to zadaliśmy posłowi Antoniemu Mężydle z PO. – Gdyby pan Kałuża nie odchodził, to nie byłoby problemu – powiedział Mężydło, który podkreśla, że polityk zasłużył sobie na krytykę. Co ciekawe, stwierdzenie to pada z ust polityka, który kiedyś był w PiS. Nie widzi jednak analogii.
Moja sytuacja była zupełnie inna. Ja odchodziłem pod koniec kadencji
– tłumaczy różnicę polityk. Jan Filip Libicki, który również wielokrotnie zmieniał barwy (z PiS do PO), nie przypomina sobie wyzwisk przy okazji transferów.
Osobiście nie spotkałem się z publicznymi wyzwiskami ze strony byłych kolegów z partii. Słyszałem jednak, że w rozmowach mówili o mnie jako o zdrajcy. Traktuję to jako element życia politycznego
– mówi nam senator PSL Jan Filip Libicki. Zajął on również jednoznaczne stanowisko na swoim blogu na portalu Salon24.pl. „Trwa zamieszanie wokół radnego Wojciecha Kałuży, dzięki któremu Prawo i Sprawiedliwość samodzielnie rządzi śląskim sejmikiem. Przyznam szczerze, że niektóre słowa, które w tej debacie padają, nie podobają mi się. I o ile rozumiem, że mocne słowa wypowiadają wyborcy, zwykli obywatele – którzy mają prawo czuć rozgoryczenie – to uważam, że podobnie mocne słowa ze strony na przykład parlamentarzystów są niedopuszczalne. Chodzi mi tu choćby o słowo »ciul«” – pisze senator Libicki.
Cały tekst w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Serdecznie polecamy środowe wydanie "Codziennej".https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC - Codziennie. Blisko Ciebie. pic.twitter.com/hzUjK3XMAP
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 27 listopada 2018