Komenda Stołeczna Policji udostępniła dane dotyczące przebiegu demonstracji Obywateli RP i sympatyków totalnej opozycji. Do sądu skierowane zostaną 44 wnioski o ukaranie w związku z wykroczeniami po wczorajszych manifestacjach. To jednak nie wszystko. Jak się okazuje, jeden z zadymiarzy miał przy sobie wczoraj kastet.
Rzecznik komendanta stołecznego policji kom. Sylwester Marczak poinformował, że policja skieruje do sądu 44 wnioski o ukaranie w związku z wykroczeniami po czwartkowych manifestacjach. Policjanci wylegitymowali 150 osób, nikogo jednak nie zatrzymano. Wystawiono natomiast trzy mandaty. Decyzję o ukaraniu pozostałych zadymiarzy podejmie sąd.
- Chodzi m.in. o zakłócanie legalnego zgromadzenia, używanie słów wulgarnych oraz odmowę okazania dokumentu i podania danych osobowych – wyjaśnia rzecznik KSP.
Ogromne zaniepokojenie budzi jednak kolejna informacja dotycząca przebiegu demonstracji Obywateli RP i totalnej opozycji. Okazuje się, że przy jednym z zadymiarzy policja znalazła kastet, który funkcjonariusze zarekwirowali.
Rzecznik komendanta stołecznego policji kom. Sylwester Marczak poinformował, że w obchodach miesięcznicy katastrofy smoleńskiej, w kulminacyjnym momencie, wzięło udział ok. 2,5 tys. osób, a w kontrmanifestacji przed kolumną Zygmunta ok. 500 osób.
Choć policja informuje, że zarówno podczas Marszu Pamięci jak i kończącego go apelu pamięci było spokojnie, swoją wersję wydarzeń próbują lansować działacze stowarzyszenia Obywatele RP.
„Policja właśnie bez żadnego powodu zaatakowała kilka osób siedzących na pl. Zamkowym” – napisali na Twitterze.
Potem w kolejny tweetach informowali o zatrzymanych. W mediach pojawiła się informacja, że do przepychanek doszło, gdy policjanci chcieli wylegitymować i sprawdzić plecaki manifestujących.
Pytany o te zarzuty rzecznik KSP powiedział wyjaśnił, że dla policji najważniejsze jest bezpieczeństwo wszystkich osób uczestniczących z zgromadzeniach.
- Wobec jednej z osób policjanci podjęli czynności z podejrzeniem, że może mieć w plecaku niebezpieczne przedmioty. Mężczyzna odmówił pokazania co ma w plecaku i okazania dokumentów. Po chwili część osób zaczęła utrudniać czynności policjantom. Ostatecznie do komendy doprowadzono dwie osoby, które odmówiły podania danych. Po ich ustaleniu, opuściły komendę. Należy zadać pytanie: kto eskaluje napięcie - czy policja czy te osoby, które utrudniają jej pracę – pyta rzecznik KSP kom. Sylwester Marczak.