Z nadciśnieniowych aparatów, umożliwiających teoretycznie oddychanie do czterech godzin w niezdatnej do tego atmosferze, korzystają ratownicy, którzy już czwartą dobę starają się dotrzeć do trzech górników zaginionych po sobotnim wstrząsie w kopalni Zofiówka.
Aparat taki zaprezentował dziś po południu dziennikarzom w Jastrzębiu-Zdroju mechanik sprzętu ratowniczego z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu Krystian Krakowczyk. Zaznaczył, że czas pracy ratowników w określonych warunkach ściśle limitują odpowiednie przepisy. Czas ten zależy m.in. od składu, temperatury i wilgotności powietrza. Im warunki lepsze, tym czas może być dłuższy – według wcześniejszych informacji w trakcie akcji w Zofiówce był on ograniczony do 105 min.; obecnie to 120 min.
Warunki takie osiągnięto dzięki zabudowywaniu przez kolejne zastępy ratowników lutniociągów, doprowadzających w coraz dalsze udostępniane rejony akcji świeże powietrze. Wypiera ono m.in. znajdujący się w wyrobiskach metan, schładza też atmosferę i obniża jej wilgotność.
W najdalszych miejscach akcji, w zaciśniętym wyrobisku, ratownicy muszą jednak korzystać ze specjalistycznych aparatów. Krakowczyk, prezentując we wtorek aparat regeneracyjny BG 4 Plus zaznaczył, że to jeden z kilku modeli, jakich ratownicy górniczy używają – w zależności od bieżących potrzeb i warunków.
Używany m.in. podczas akcji w Zofiówce nadciśnieniowy model nowej generacji o obiegu zamkniętym BG 4 Plus może działać do czterech godzin. Jego waga z całym wyposażeniem, w tym m.in. chłodzącym powietrze wkładem lodowym i pochłaniaczem, wynosi do 20 kg. Ratownicy noszą go na plecach, jednak w miejscach gdzie prześwit jest – jak podczas akcji w Zofiówce – niewielki, muszą zdejmować go i np. pchać przed sobą.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Podano przyczynę śmierci górników z Zofiówki