10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Nowe informacje o tragedii w Katowicach. To było samobójstwo? Do mediów trafił list podpisany przez ofiary wybuchu

Dwie osoby - matka i córka, zginęły w miniony piątek po wybuchu gazu i w wyniku zawalenia się kamienicy w Katowicach. Ojciec w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Jak ujawniono, przed tragedią do dziennikarzy trafił "list pożegnalny", w którym ofiary eksplozji skarżyły się na problemy finansowe i strach o przyszłość. Prokuratura wyjaśnia przyczyny i okoliczności wydarzenia.

gov.pl

W piątek 27 stycznia br., przy ul. Bednorza 20 w Katowicach-Szopienicach, zginęły dwie osoby, a kilka z obrażeniami trafiło do szpitala. W wybuchu gazu w kamienicy zginęły matka i córka, ojciec rodziny w stanie ciężkim przebywa w szpitalu. Do szpitala z obrażeniami ciała trafiły także dwie kilkuletnie dziewczynki, jedna ma złamane obie nogi, druga obrażenia twarzy. Czterokondygnacyjny dom, w którym znajdowała się plebania parafii ewangelicko-augsburskiej, został doszczętnie zniszczony. Trwa jego rozbiórka. 

Wybuch uszkodził też sąsiednie budynki, w których mieszczą się Szkoła Podstawowa Specjalna nr 55 i Zespół Szkół Przemysłu Spożywczego im. J. Rymera. Dzieci uczą się zdalnie. Na razie też nie są prowadzone nabożeństwa w kościele Ewangelicko-Augsburskim Zbawiciela w Katowicach-Szopienicach. 

Na obecnym etapie prokuratura nie udziela informacji
 
- Trwają intensywne działania prokuratury i policji zmierzające do wyjaśnienia okoliczności tego zdarzenia

- wyjaśnia nam prokurator Marta Zawada-Dybek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach.

Zostaliśmy powiadomieni, że do dziennikarzy został skierowany list pożegnalny od rodziny, z której dwie osoby zginęły, a jedna przebywa w szpitalu, dokument został zabezpieczony na potrzeby prowadzonego postępowania. Natomiast okoliczności, które zostały w nim podniesione, czyli te dotyczące w szczególności sporu istniejącego pomiędzy księdzem, a rodziną, która zamieszkiwała na parafii i pracowała, były znane prokuraturze już od soboty. 

List prawdopodobnie został wysłany dwa dni przed tragedią. Nie wiadomo, czy rzeczywiście wysłały go ofiary wybuchu, oraz czy opisuje faktyczne sytuacje. Pismo, którego fragmenty opublikowała wczoraj telewizja Polsat, wskazuje na trudną sytuację bytową ofiar tragedii. Treść listu sugeruje, że piątkowa tragedia mogła być rozszerzonym samobójstwem.

- Mężczyzna przebywający w szpitalu został wczoraj przesłuchany w charakterze świadka. Dziś zostanie przeprowadzona sekcja zwłok ofiar wybuchu. Sprawa ma skomplikowany charakter i jest pracochłonna. Prokuratura ma ustalenia, ale na tym etapie sprawy nie udziela na ten temat informacji

- dodaje prokurator Zawada-Dybek.

Modlimy się i prosimy o modlitwę

Po tragedii w Katowicach wiele instytucji zaoferowało pomoc jej ofiarom, np. miasto Katowice i władze woj. śląskiego. Także parafie ewangelicko-augsburskie w woj. śląskim zbierają datki dla potrzebujących. Poszkodowanych otoczono też opieką psychologiczną.

- W związku z tragicznymi zdarzeniami jakie miały miejsce w piątek 27 stycznia br., a także różnymi doniesieniami medialnymi informujemy, że w tym zakresie czynności prowadzą odpowiednie służby, z którymi na bieżąco współpracujemy. Podkreślamy, że społeczność Parafii Ewangelicko-Augsburskiej Zbawiciela w Katowicach-Szopienicach zawsze wspierała potrzebujących. Udzielamy pomocy duchowej, włączamy się w akcje charytatywne, oferujemy schronienie

- napisali duchowni parafii w mediach społecznościowych.

- W tej trudnej chwili modlimy się i prosimy Was o dalsze modlitwy szczególnie o osoby przebywające w szpitalu, o duchownych i ich najbliższych, rodzinę zmarłych osób, wszystkich poszkodowanych oraz całą szopienicką parafię

- dodali.  

Ludzkie obawy o byt

Psycholog kliniczny, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów Katarzyna Sarnicka, wskazuje, że wiele rodzin jest w Polsce w trudnej sytuacji ekonomicznej.

- Najpierw dwa lata pandemii, w ubiegłym roku wybuch wojny w Ukrainie wzbudziły bardzo wiele obaw i lęków. Mamy rosnące koszty życia związane z inflacją, z wysokimi kosztami energii. O wybuchu w kamienicy usłyszałam w mediach i początkowo wydawało mi się, że to był wypadek z powodu nieszczelnej instalacji gazowej. List pożegnalny rodziny pokazał, że to nie była usterka techniczna. Okazuje się, że ta tragedia ma szerszy wymiar, z jednej strony prawdopodobnie ta rodzina obawiała się o przyszłość w sensie zabezpieczenia materialnego. Z drugiej strony, w tym konkretnym przypadku oprócz czynników ekonomicznych, prawdopodobnie mamy do czynienia z reakcją na określoną sytuację i czynnikami psychologicznymi. Jeżeli jest to rozszerzone samobójstwo - to oznacza, że sprawa jest bardzo złożona i może mieć związek np. z zaburzeniami depresyjnymi. Obecnie jest za mało informacji, aby rozstrzygać, co się przyczyniło do tej tragedii i dlaczego ta rodzina tak bardzo obawiała się, że stracą dach nad głową i środki do życia

- tłumaczy nam psycholog Katarzyna Sarnicka.

Samobójstwo rozszerzone, to też zabójstwo

- Śledzę tę sprawę na bieżąco - stwierdza w rozmowie z nami Barbara Prusinowska-Opalska, psychoterapeuta i specjalista terapii uzależnień z Sosnowca.

- Nazwa samobójstwo rozszerzone nie jest do końca adekwatna, częściowo podchodzi to też pod zabójstwo, nie ginie jedna osoba, ale kilka. Tutaj ucierpiało wiele osób. Gdyby skupić się tylko na pojęciu samobójstwa rozszerzonego należałoby powiedzieć, że ludzie nie widzą innego wyjścia z sytuacji. Trzeba być bardzo zdesperowanym i całość zaplanować. Tak zrobiła pani z kamienicy przy ul. Bednorza. Jeśli jest to prawdą, że wysłała do mediów list w tej sprawie. Postanowiła odebrać sobie życie, nie bacząc na to, że inni też mogą zginąć. Dwoje dzieci nadal jest w szpitalu. Myślę, że to nie świadczy, że ktoś ma współczucie dla innych ofiar. W innych przypadkach samobójstw rozszerzonych, gdy na taki krok decydowały się młode matki z dziećmi, bardziej pokazywało, to że kobiety nie widziały innego rozwiązania, że miały poczucie - że zostały same i jedyne, co było dobre dla nich i dla dzieci, to zginąć, a nie żyć dalej i walczyć. Przesądzały o tym i trudne warunki ekonomiczne, i bezsilność organów pomagania, np. MOPS-u, czy niewiara w to, że "Niebieska karta" ma jakiekolwiek znaczenie. Tutaj mamy starszą panią, która decyduje się zniszczyć całą kamienicę

- zaznacza.

 

 



Źródło: Niezalezna.pl

#gaz #samobójstwo #policja #straż pożarna

Agnieszka Kołodziejczyk