- Pokrzywdzony, gdy zauważył, że ulatnia się gaz, próbował to opanować – poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski po przesłuchaniu 25-letniego pracownika koszalińskiego escape roomu, który był w nim, gdy w pożarze zginęło pięć nastolatek
25-letni pracownik koszalińskiego escape roomu poparzony w pożarze, który wybuchł w budynku przy Piłsudskiego, został przesłuchany przez prokuratora w niedzielę w specjalistycznym szpitalu w Gryficach. Pozwolił na to jego stan zdrowia. Pokrzywdzony został przesłuchany w charakterze świadka.
Gąsiorowski poinformował, że mężczyzna zeznał, że tego dnia, gdy w escape roomie było pięć dziewcząt, wszystko na początku przebiegało normalnie. Dziewczęta były w dobrych nastrojach. Były to urodziny jednej z nich.
25-latek podczas przesłuchania miał mówić, że postępował zgodnie z procedurą, z której został przeszkolony, tzn. zwracał uwagę jak dziewczęta się bawią.
On je widział, one miały możliwość komunikowania się z nim
– poinformował Gąsiorowski.
Według relacji mężczyzny, jak powiedział rzecznik prokuratury, "w pewnym momencie usłyszał, że coś się dzieje z jedną z butli gazowych, znajdujących się w pomieszczeniach. Zauważył, że ulatnia się gaz i próbował to opanować. Myślał, że uda mu się ją dokręcić. Nic to nie dało. Nagle wybuchły płomienie. Doznał pierwszych poparzeń".
Płomienie były coraz większe i gdy zorientował się, że jest to bardzo duży pożar i nie będzie miał już dostępu do drzwi, które należałoby otworzyć, by dziewczęta mogły opuścić pomieszczenie, będąc poparzonym, odczuwając ból, wybiegł na zewnątrz, dobiegł do pierwszych osób, które przebywały na zewnątrz i krzyczał, by wzywano pomoc, straż pożarną
– powiedział rzecznik prokuratury.
Świadek podał, że zatrudnił go Miłosz S., któremu prokuratura postawiła zarzut związany z pożarem w escape roomie i który decyzją sądu został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące.
Podejrzany zorientował go, co będzie należało do jego obowiązków, jakiego rodzaju pokoje zagadek są w tym escape roomie
– mówił Gąsiorowski.
Zaznaczył, że 25-latek pracował w escape roomie od początku grudnia minionego roku z przerwą świąteczną.