Przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold Małgorzata Wassermann na antenie Telewizji Republika ujawniła niezwykle intrygujący wątek afery Amber Gold. Chodzi o rolę Michała Tuska w całej sprawie. W rozmowie z Katarzyną Gójską w programie „W punkt” Małgorzata Wassermann przypomina, że sam Michał Tusk stwierdził nawet, iż „tata obiecał mu, że nie będzie komisji śledczej”.
Małgorzata Wassermann wskazuje na pewien intrygujący fakt. Mianowicie dopiero 18 lipca, w dniu, gdy Michał Tusk kończył współpracę z OLT, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego napisała wniosek o pierwszy podsłuch. A prokurator wysłała go do sądu... po siedmiu dniach. Zdaniem przewodniczącej komisji standardowa procedura w tego typu przypadku to 1-2 dni. W tej sytuacji tydzień zwłoki „to sytuacja niespotykana”.
- Michała Tuska ktoś wymyślił. Pierwszy mail między panem Frankowskim, a panem P. brzmiał: „zostawmy Michała Tuska w tej roli, w której jest”. To jest ten moment, kiedy jest jeszcze dziennikarzem „Gazety Wyborczej”. Afera trwa cały czas, jednak na poziomie służb specjalnych. Gen. Bondaryk mówi, że interesy państwa są zagrożone
– streszcza przewodnicząca komisji.
Pytana o to, dlaczego nikt wcześniej nie zdecydował się „wyjąć” Michała Tuska ze sprawy, skoro wszyscy wiedzieli, że jest to syn premiera, Małgorzata Wassermann ujawnia niezwykle intrygujący trop.
- Niekoniecznie jest powiedziane, że służby nie ostrzegały Michała Tuska. Pan minister Cichocki był mocno dopytywany - nie tylko przez posłów PiS - o to, czy to jest możliwe, żeby syn premiera i jego rodzina nie miała ochrony kontrwywiadowczej. Postawię dzisiaj tezę: A kto powiedział, że jej nie miał? [...] Proces wycofywania Michała Tuska trwał. [...] Wątek, którym obecnie się zajmujemy, jest niezwykle ciekawy, może zakończyć się na wiele sposobów
– stwierdziła Małgorzata Wassermann.
Zdaniem przewodniczącej komisji śledczej ds. Amber Gold sytuacja wokół wyjaśniania okoliczności tej afery diametralnie zmienia się w momencie przesłuchiwania funkcjonariuszy służb. Małgorzata Wassermann wprost mówi o podejmowanych przez niektórych funkcjonariuszy próbach prowadzenia pewnej gry z komisją.
- Jeśli została w tym tygodniu podjęta gra, mocna gra - to zdaję sobie sprawę, że najbliższe tygodnie mogą być trudne
– przyznaje Małgorzata Wassermann.
Pytana o to, kiedy możemy spodziewać się raportu z prac komisji, odpowiada, że cały czas trwa jeszcze analiza materiału.
- Jeszcze jestem na etapie przerabiania materiału. Spróbuję jak najszybciej uporać się z materiałem jawnym. Materiały niejawne to najbardziej żmudna praca. Chciałabym zakończyć działania komisji we wrześniu, być może w październiku
– zapowiada Małgorzata Wassermann, przewodnicząca komisji śledczej ds. Amber Gold.