Osoby zajmujące najważniejsze stanowiska państwowe, muszą mieć – w kontekście krytyki obywateli – szczególnie 'grubą skórę' - napisał Adam Bodnar na stronie Rzecznika Praw Obywatelskich. Bodnar zaznaczył również, że wypowiedź Żulczyka o prezydencie jest... opinią ekspercką.
Politycy, w tym osoby zajmujące najważniejsze stanowiska państwowe, muszą mieć – w kontekście krytyki obywateli – szczególnie „grubą skórę”. Przepisy prawa polskiego i międzynarodowego zapewniają ochronę także wypowiedziom posługującym się pewną przesadą, prowokacją, a nawet inwektywą, zwłaszcza, gdy ich przedmiotem są kwestie budzące silne kontrowersje, a wypowiedź ma charakter polemiczny
- napisał Adam Bodnar, powołując się na orzecznictwo Europejskiego Trybunału Praw Człowieka
Bodnar przypomina, że Europejski Trybunał Praw Człowieka uznawał np. w 1997 roku, że poityka można nazywać "idiotą". "Nazwanie "idiotą" przewodniczącego Austriackiej Partii Wolności i szefa lokalnego rządu Karyntii Jörga Haidera było reakcją na jego wypowiedź, że wszyscy żołnierze, w tym niemieccy, biorący udział w II wojnie światowej, walczyli o wolność i pokój" - pisze RPO.
Rzecznik jest zdania, że użycie obraźliwego określenia wobec Andrzeja Dudy było by przekroczeniem prawa wynikającego z Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i Konstytucji RP, gdyby nie zostało "poprzedzone szerszą analizą".
Nie była ona prywatną opinią - stanowiła opinię ekspercką. Jakub Żulczyk odniósł się bowiem bezpośrednio do swego wykształcenia (studia amerykanistyczne), które potwierdza jego wiedzę w zakresie zamieszczonej wypowiedzi. Komentarz ten został wzmocniony ostatnim zdaniem, które miało charakter silnie krytyczny i prowokacyjny
- napisał Adam Bodnar.
Sprawa dotyczy wpisu prezydenta Andrzeja Dudy po wyborach prezydenckich w USA. "Gratulacje dla Joe Bidena za udaną kampanię prezydencką; w oczekiwaniu na nominację Kolegium Elektorów Polska jest zdeterminowana, by utrzymać wysoki poziom i jakość partnerstwa strategicznego z USA" - napisał wtedy prezydent.
- (...) nigdy nie słyszałem, aby w amerykańskim procesie wyborczym było coś takiego, jak "nominacja przez Kolegium Elektorskie". Biden wygrał wybory. Zdobył 290 pewnych głosów elektorskich, ostatecznie, po ponownym przeliczeniu głosów w Georgii, zdobędzie ich zapewne 306, by wygrać, potrzebował 270. Prezydenta-elekta w USA "obwieszczają" agencje prasowe, nie ma żadnego federalnego, centralnego ciała ani urzędu, w którego gestii leży owo obwieszczenie. Wszystko co następuje od dzisiaj - doliczenie reszty głosów, głosowania elektorskie - to czysta formalność. Joe Biden jest 46 prezydentem USA. Andrzej Duda jest debilem - napisał Żulczyk na Twitterze.