Pod koniec sierpnia na łamach "Gazety Wyborczej" Wojciech Czuchnowski i Mariusz Gierszewski z Radia Zet rozpisywali się o czymś, co nazwano "układem radomskim" Prawa i Sprawiedliwości. Jeden z przedstawionych w tekście polityków, Andrzej Kosztowniak, podjął w odpowiedzi zdecydowane kroki prawne. Teraz, na stronach "Wyborczej", pojawiło się sprostowanie.
Na celowniku "Gazety Wyborczej" pod koniec sierpnia znaleźli się politycy Prawa i Sprawiedliwości z okręgu radomskiego, w tym posłowie Marek Suski i Andrzej Kosztowniak. Wojciech Czuchnowski i Mariusz Gierszewski z Radia ZET przedstawili w nim rzekomy "układ radomski" PiS. Do rewelacji "GW" zdecydowanie odnieśli się politycy partii rządzącej. Szef gabinetu premiera tekst o korupcyjnym układzie komentuje: "To stek bzdur, a Wyborcza osiąga dno"! Kosztowniak, były prezydent Radomia zapowiedział, że "swojego dobrego imienia będzie bronił przed sądem".
"W dniu 30.08.2018 r. zostałem pomówiony i oskarżony kłamliwym materiałem dziennikarzy "Gazety Wyborczej i Radia ZET. W moim przekonaniu, materiał ten został wytworzony w celu niszczenia mnie i środowiska PiS w przededniu wyborów samorządowych. Potwierdzeniem tego są tysiące ulotek, które znalazły się kilka godzin po publikacji w skrzynkach mieszkańców"
- napisał Kosztowniak w dokumencie zaprezentowanym na Facebooku 12 września, w którym zaznaczył, że "podjął decyzję o skierowaniu sprawy do sądu"
Wczoraj na stronach internetowych "Gazety Wyborczej" pojawiło się sprostowanie odnoszące się do artykułu o "układzie radomskim". Jego autorem jest sam Andrzej Kosztowniak.
- "GW" rzadko korzysta z obowiązku sprostowania, czasem pozostaje to bez odpowiedzi. (...) Wydaje się, że to krok, który idzie w dobrą stronę
- mówił dziś rano w rozmowie z lokalną telewizją Dami Kosztowniak. Dodał, że zarzucane w tekście "Wyborczej" sprawy "łatwo sprawdzić w dokumentach".
- Myślę, że to osoby [autorzy] w sposób zamierzony dokonały tego zabiegu i pozostaje nam sprawa w sądzie
- podkreślił były prezydent Radomia, a obecnie poseł.
W zamieszczonym wczoraj w serwisie "Wyborczej" sprostowaniu czytamy:
"Nieprawdziwe są wiadomości w postaci sugestii, opublikowane przez portal Wyborcza.pl w dniu 30.8.2018 r., w artykule pt. „Układ radomski PiS (...)”, że (...) przyjmowałem od osoby określonej jako „Roman S.” jakiekolwiek korzyści majątkowe. W szczególności nie otrzymywałem łapówek związanych z przeprowadzeniem inwestycji objętych zamówieniami publicznymi Urzędu Miasta Radomia".
W dalszej części sprostowania sporządzonego przez Andrzej Kosztowniaka przytoczone zostają wymienione w tekście o "układzie radomskim" inwestycje.
"Przytoczone w artykule inwestycje realizowane w ramach zamówień publicznych podlegały urzędnikom miasta Radomia – następujące inwestycje nie były prowadzone przez Miasto Radom i nie miałem z nimi związku – nie były to inwestycje samorządowe Radomia, ani majątek Radomia"
- widnieje w sprostowaniu, po czym wymienione zostają takie inwestycje jak m.in. zakup Techmatrans czy rozbudowa i modernizacja FB "Łucznik".
W sprostowaniu opublikowanym na stronach "Wyborczej" Kosztowniak zdementował również, by podczas spotkania z Jarosławem Kaczyńskim usłyszał, że jego [Kosztowniaka] "pozycja w partii wisi na włosku i nie jest już kandydatem na prezydenta Radomia".