Rodzina Mieczysława S. latami podróżowała po świecie. Razem z żoną Barbarą i córką Julianną mieszkali m.in. Holandii, Irlandii czy Republice Południowej Afryki. Małżeństwo na starość postanowiło wrócić do Polski. W 2004 roku kupiło dom w Kudowie-Zdroju, w województwie dolnośląskim. Mimo podeszłego wieku cały czas pracowali.
10 lat później kupili kolejną nieruchomość. Tym razem był to duży dom w Konradowie. Na początku mieszkali w nim z córką. Po pewnym czasie na nią przepisali posiadłość, a sami wrócili do poprzedniego mieszkania. W dużym domu Julianna żyła z partnerem z Anglii. Ich związek jednak nie przetrwał i mężczyzna opuścił Polskę. Za rozstanie kobieta obwiniała swoich rodziców.
Mijały lata, a Julianna żyła samotnie w wielkim domu. Zaraz przy nim miała niewielką stadninę. I to właśnie ona przyczyniła się do poznania Karoliny Z.
Toksyczna relacja
Pewnego dnia w 2019 roku 38-letniej Juliannie uciekła klacz. Złapać ją pomogła 16-letnia Karolina. Ten incydent sprawił, że kobieta i nastolatka się poznały, a dzięki miłości do koni bardzo szybko się polubiły. Karolina mieszkała z rodzicami w Lądku- Zdroju. W domu zdarzały się kłótnie. Małżeństwo rodziców się rozsypywało, co ostatecznie doprowadziło do ich rozwodu. Dziewczyna często jeździła więc do Julianny, gdzie uczyła się jeździectwa i otrzymywała pomoc w nauce.
Początkowo nastolatka odwiedzała kobietę na weekendy. Później na dłuższe okresy. Ostatecznie u niej zamieszkała. Ich relacja stawała się coraz bardziej zażyła, a następnie - toksyczna. Z jednej strony Julianna pomagała Karolinie i uczyła jazdy konnej, z drugiej wysługiwała się nią i wielu osobom zdawało się, że ma nad nią pełną kontrolę.
Po pewnym czasie Karolina zawiadomiła prokuraturę o molestowaniu przez ojca. Oskarżyła mężczyznę, że miał robić to, gdy była w wieku 8-9 lat. Ten odpierał wszystkie oskarżenia i podkreślał, że to z pewnością Julianna namówiła do pomówień jego córkę. Był przeciwny tej znajomości. Niedługo później do Sądu Rodzinnego nastolatka złożyła wniosek o to, aby Julianna została jej opiekunką prawną. Tak też się stało.
Wigilijne ciasto
Pewnego wieczoru, w grudniu 2021 roku, między Julianną a Karoliną doszło do przełomowej rozmowy. Starsza oznajmiła, że chce... zabić swoich rodziców. Powiedziała, że ich nienawidzi i obwinia za rozstanie z ukochanym. Poprosiła młodszą o pomoc, a ta się zgodziła. Do zbrodni miało dojść w Wigilię Bożego Narodzenia.
Julianna miała wszystko zaplanowane. Na kolację wigilijną postanowiła przygotować ciasto z zabójczą polewą. 40-latka dosypała do niej środek usypiający dla koni. Chciała, aby jej rodzice zasnęli, aby następnie ich udusić. Po przygotowaniu wypieku zadzwoniła do nich, aby upewnić się czy są w domu i razem z Karoliną pojechały do ich mieszkania.
Ciasto trafiło na stół i faktycznie Mieczysław i Barbara je zjedli. Julianna i Karolina czekały na efekt, jednak go nie było widać. Po ponad godzinie uznały, że próba się nie udała. Wtedy starsza z nich postanowiła podjąć bardziej radykalne kroki.
Cztery strzały
Julianna skontaktowała się ze znajomym Dariuszem Z. Mężczyzna w przeszłości opowiadał, że ma dostęp do broni. W styczniu 2022 roku 41-latka wykorzystała tę znajomość. Ona i - 19-letnia wówczas - Karolina przeszkoliły się u Dariusza ze strzelania i niespełna dwa tygodnie od nieudanej próby otrucia ponownie pojawiły się w domu rodziców Julianny. Tym razem z pistoletem maszynowym z tłumikiem.
Drzwi kobietom otworzyła Barbara. Zaraz po wejściu do środka Julianna oddała dwa strzały w jej plecy. Starsza kobieta padła na ziemię, krzycząc. Na odgłosy zareagował Mieczysław, który wybiegł z łazienki. Wtedy Julianna podała Karolinie broń i powiedziała, by to ona pociągnęła za spust. Tak też zrobiła. Strzeliła dwa razy.
Małżeństwo zginęło. Morderczynie dopięły swego. Broń ukryły u Dariusza.
Larwy much
Zwłoki zostawiły w mieszkaniu. Co jakiś czas jeździła do niego Karolina. 19-latka owinęła ciała folią budowlaną, bo zaczęły się rozkładać. Fetor próbowała zwalczyć odświeżaczami powietrza i ozonatorem. Problem jednak nie znikał. Wówczas z pomocą znów przyszedł Dariusz, który polecił wykorzystanie larw muchy plujki.
Najpierw 10 opakowań. Później kolejne 20. Karolina rozkładała żywe larwy na ciałach rodziców Julianny. Robaki kupowała starsza z kobiet, jednak cały czas płaciła kartą młodszej. Wszystko miało na celu stwarzanie pozorów, że sama Julianna nie ma ze zbrodnią nic wspólnego. Zapach jednak w końcu zaczął utrudniać życie sąsiadom, a nie mogli oni skontaktować się z właścicielami mieszkania. I tak, 20 kwietnia - po ponad 4 miesiącach od morderstwa - na miejsce została wezwana policja. Później sprawy potoczyły się bardzo szybko.
Przerzucanie winy
Kilki dni po tym kobiety zostały zatrzymane. 22 kwietnia Julianna S., Karolina Z., usłyszały zarzuty m.in. zabójstwa. Niedługo później oskarżony o ułatwienie popełnienia zbrodni został Dariusz Z. 41-latka i 56-latek nie przyznawali się do winy. Najmłodsza z oskarżonych poszła na współpracę z prokuraturą. Po roku czasu od postawienia zarzutów ruszył proces.
Z odczytanych na rozprawie wyjaśnieniach wynikało, że Julianna zrzucała całą winę na Karolinę. Twierdziła, że młodsza z kobiet chciała się pozbyć małżeństwa, bo dowiedzieli się, że nastolatka kłamała, iż była molestowana przez ojca. Inną wersję wydarzeń przedstawiła Karolina. To jej zeznania przyczyniły się do stworzenia aktu oskarżenia, któremu sąd dał wiarę.
W sierpniu zapadł wyrok pierwszej instancji. Świdnicki sąd skazał Juliannę na dożywocie, Karolinę na 12 lat więzienia, a Dariusza na 15. Od wyroku apelację złożyły wszystkie strony. Sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu. Ten ogłosił wyrok 23 kwietnia 2025 roku. Podtrzymał w nim karę dożywocia dla Julianny, Karolinę skazał na 11 lat i 10 miesięcy, a Dariusza na 13,5 roku więzienia. Wyrok jest prawomocny.
Po oskarżeniach o molestowanie córki, w kwietniu 2022 roku, ojciec Karoliny popełnił samobójstwo. Dokonał samospalenia. Zostawił po sobie list, w którym napisał, iż wybaczył córce oskarżenia i wie, że "sama tego nigdy nie wymyśliła". Prokuratura nie udowodniła, że molestował Karolinę.
Więcej kryminalnych historii poniżej:
- Obrabowała banki w ósmym miesiącu ciąży. Rodzinie mówiła, że pieniądze wygrała na loterii [FOTO+WIDEO]
- Zjadł śniadanie z mordercą syna. Dlatego, że ten założył maskę zrobioną z twarzy ofiary
- To miał być zwykły konwój na przesłuchanie. Z więzienia w Sieradzu policjanci nie wyszli jednak żywi [FOTO]
- Nieudany romans skutkował okrutną zbrodnią. „Najfajniejsza nauczycielka w szkole” zemściła się na ojcu ucznia
- Brutalne morderstwo z powodu „braku miłości”. Kulisy śmierci pracownicy TVP szokują
- Za zabójstwo dziecka oferował 10 tys. zł. W końcu zrobił to sam, bo przeszkadzała mu w związku [FOTO+WIDEO]