„Polityczne gry obecnego rządu mogą sprawić, że stracimy szansę na dalszy dynamiczny rozwój gospodarczy Polski. Zagrożone będzie nasze bezpieczeństwo energetyczne, a amerykańscy partnerzy stracą do nas zaufanie. Nie możemy na to pozwolić” - komentuje w mediach społecznościowych rodzący się chaos wokół budowy elektrowni atomowej były premier Mateusz Morawiecki.
Jak poinformował wczoraj „Dziennik Bałtycki”, nowa wojewoda pomorska Beata Rutkiewicz zapowiedziała zmianę lokalizacji budowy elektrowni atomowej, a wspierać w tym przedsięwzięciu ma ją wicemarszałek pomorski, Leszek Bonna. Wskazują na "degradację środowiska naturalnego".
Tego samego dnia Pomorski Urząd Wojewódzki zaprzeczył, jakoby „zapadła decyzja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej". Przekazano, że "zasadne jest powtórne przyjrzenie się i przeanalizowane decyzji środowiskowej dla lokalizacji elektrowni w Lubiatowie", a "ostateczne decyzje" zostaną podjęte przez rząd "w stosownym czasie po dokonaniu szczegółowych analiz".
Były premier do sprawy odniósł się na Facebooku. Przypomina, że w ubiegłym roku podpisał umowę z amerykańskimi partnerami na budowę pierwszej polskiej elektrowni atomowej.
Jak pisze, „elektrownia jądrowa na Pomorzu miała być budowana w Lubiatowie-Kopalinie w gminie Choczewo. Teraz prawdopodobnie nie będzie. Oficjalny powód? „Degradacja środowiska naturalnego". Budowa elektrowni ma zostać przeniesiona w okolice Żarnowca, a raport w tej sprawie miał już podobno otrzymać Donald Tusk”.
Ocenia, że przyniesie to „katastrofalne skutki”. „Dla rozwoju gospodarczego i interesów RP, dla stabilności energetycznej państwa, a przede wszystkim dla naszego bezpieczeństwa” - tłumaczy.
I dalej:
„po pierwsze, zmiana lokalizacji to opóźnienie budowy, nawet o kilka lat. Efekt? Strata wielu milionów złotych, ale także ryzyko dla systemu energetycznego i jednocześnie narażenie na szwank naszych relacji biznesowych ze Stanami Zjednoczonymi”.
Dodaje, że „według ekspertów i analityków po 2033 roku będziemy mieli do czynienia z tak zwaną luką wytwórczą. Musimy ją uzupełnić nowymi źródłami zasilania. W przeciwnym razie system nie będzie miał wystarczającej stabilności, a co za tym idzie przemysł i nowe inwestycje będą zagrożone”.
Zdaniem Morawieckiego „ta zmiana to straty ekonomiczne, ale także zagrożenie szeroko pojętego bezpieczeństwa kraju”.
„Agresja Rosji na Ukrainę i wcześniejszy kryzys energetyczny wywołany przez Putina pokazały dobitnie jak ważna jest dywersyfikacja źródeł i kierunków dostaw energii. Cóż może bardziej wzmocnić nasze bezpieczeństwo energetyczne niż elektrownia atomowa zbudowana w oparciu o amerykańską technologię? Czy dziś w obliczu narastającego zagrożenia ze wschodu możemy sobie pozwolić na opóźnienie tak strategicznej inwestycji o kilka lat? Nie, nie możemy"
- czytamy.
Konkluduje, że „polityczne gry obecnego rządu mogą sprawić, że stracimy szansę na dalszy dynamiczny rozwój gospodarczy Polski. Zagrożone będzie nasze bezpieczeństwo energetyczne, a amerykańscy partnerzy stracą do nas zaufanie. Nie możemy na to pozwolić”.