Co najmniej 207 osób zginęło, a 450 odniosło obrażenia w serii wybuchów, do których doszło w Niedzielę Wielkanocną w kościołach i hotelach na Sri Lance. Bomby wybuchały m.in. w stolicy kraju - Kolombo, a także w Batticaloa i Negombo. W ostatnim z wymienionych miast miała okazję - jako turystka - przebywać niedawno Joanna Jenerowicz, prezes fundacji Niezależne Media. Skontaktowaliśmy się z nią, by zapytać, jak wygląda to miasto.
"W Negombo jest bardzo dużo kościołów katolickich, to mi się bardzo rzuciło w oczy. Łącznie to jest tam większość buddystów, natomiast Negombo to katolickie miasteczko, tam jest "kościół na kościele", na każdym rogu kapliczka, murale z Jezusem. Tam były dwie-trzy przecznice muzułmańskie, gdzie czuć było odmienność. Negombo jest bardzo katolickie i bardzo mocno to pokazują, przy kapliczkach są kwiaty, są one zadbane. Nie byłam w tym kościele, w którym był wybuch, jedynie przejeżdżałam obok"
- opisuje.
Pokazuje nam też zdjęcia, na których widać, jak mieszkańcy Negombo przywiązani są do wiary katolickiej. Zobaczyć można m.in. takie murale - pokazujące Jezusa Chrystusa.
Miejsca związane z religią są niezwykle zadbane i schludnie urządzone. Miejscowa ludność pielęgnuje je z największą ostrożnością.
Mimo to, właśnie w tym mieście - w kościele św. Sebastiana - wybuchła jedna z bomb, zabijając wiernych uczestniczących w nabożeństwie. Joannę Jenerowicz pytamy, jakimi ludźmi są mieszkańcy Sri Lanki.
"Lankijczycy sami w sobie patrzyli na nas inaczej. Byliśmy dla nich atrakcją turystyczną, moja koleżanka miała blond włosy, więc kobiety chciały nawet ją dotknąć po włosach. Było to jednak przyjazne nastawienie, nie było żadnych napięć. Byli przyjaźni, to przyjemny i pomocny naród. Jak podróżuję, nie widziałam tak pomocnego i uczynnego narodu. Na każdym kroku jest odczuwalne, że są pozytywnie nastawieni do drugiego człowieka. To, że coś takiego się tam stało, to masakra"
- kończy.