Członkowie warszawskiej mafii narkotykowej mają szansę unikną części kar. Skazani skorzystali z furtki z tzw. neosędziami. Sąd musi zatem na nowo rozpatrzyć ich sprawę. Jednak trwa walka z czasem, bo część czynów już uległa przedawnieniu, a w kolejne czekają kolejne.
O sprawie pisze "Rzeczpospolita". Gazeta przypomina, że to rezultat wyroku Sądu Najwyższego, który przed dwoma laty wznowił sprawę kilkudziesięciu członków zorganizowanej grupy przestępczej. Jej członkowie w pierwszej dekadzie XXI wieku produkowali i wprowadzali do obrotu w Warszawie ogromne ilości amfetaminy, kokainy, heroiny i innych narkotyków.
"Zostali za to prawomocnie skazani i odbywali kary za kratami. Proces został jednak wznowiony, bo kasacje w SN rozstrzygał wcześniej tzw. neosędzia. Co więcej, Sąd Najwyższy uchylił następnie wszystkie wyroki w tej sprawie, ponieważ wydał je sąd apelacyjny z innym tzw. neosędzią w składzie. Od dziewięciu miesięcy sprawa nie ruszyła ponownie. Część czynów już uległa przedawnieniu, a kolejne mogą się przedawnić" - wyjaśnia.
"Rz" pisze, że sąd apelacyjny "robi, co może, żeby do tego nie dopuścić i wydać ponowny wyrok, jednak trudna sytuacja kadrowa i zaległości skutecznie to utrudniają" - terminu rozprawy nadal jednak nie ma.
"Oznacza to, że praca dziesiątek policjantów, prokuratorów i sędziów pójdzie na marne, a ci, którzy powinni odpowiedzieć za poważne przestępstwa narkotykowe, unikną odpowiedzialności - mówi "Rz" sędzia Zbigniew Kapiński, dziś prezes Izby Karnej SN, który w apelacji wydawał wyrok w tej sprawie.