Czasem w sporcie się mówi o tak zwanej różnicy klas, albo o „innej lidze”. W świetnym serialu „Ted Lasso” amerykański trener brytyjskiego zespołu piłkarskiego pyta – jak się nazywa druga liga na Wyspach. Gdy dowiaduje się, że Championship dziwi się, bo przecież brzmi to tak, że właśnie ta druga powinna być wyżej od Premier League. Rzecz cała polega na tym, że jak ktoś zza oceanu przyjedzie, to może nie kumać rzeczy podstawowych i popełnia idiotyczne błędy – na przykład myli ligi i klasy rozgrywek.
Mam takie wrażenie, że wszyscy „członkowie” komisji do spraw Pegasusa przybyli gdzieś zza wielkiej wody, by przesłuchać prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Wyszli przy tym na bezradne dzieci tupiące nóżkami obok piaskownicy, gdy na placu zabaw pojawia się ktoś dorosły. Mam wrażenie, że ponieśli porażkę, gdyż za bardzo uwierzyli w przekaz medialny, którym są karmieni od wielu lat. W mediach im sprzyjającym pojawia się bowiem wykrzywiony, karykaturalny wizerunek szefa Prawa i Sprawiedliwości – przedstawiany w nich jest jako starszy pan, nie rozumiejący za bardzo świata i będący już praktycznie na politycznym oucie. Dlatego zlekceważyli przeciwnika. Grali przecież „na własnym stadionie”, z olbrzymią przewagą zawodników. A w takich sytuacjach pojawia się pycha, czyli – jak wiemy – pierwsza przyczyna wszystkich upadków ludzkości.
Nawet po własnej stronie zostali zjechani przez dużą cześć „kibiców”, czekających na zapowiadane, spektakularne zwycięstwo – bo prostu do tego meczu się nie przygotowali i jedyne, co pozostało „członkom” komisji to zachowania agresywne. Sądzili, że grają w innej lidze. A wyszedł zawodnik, który na wstępie już ich po prostu rozjechał – nie tylko przygotowaniem, ale też po prostu jakością intelektualną.
To, co miało Prezesa pogrążyć, stało się jego zwycięstwem: nie dość, że politycy rządzącej kolacji po prostu się ośmieszyli, to jeszcze pozwolili Jarosławowi Kaczyńskiemu się umocnić. I to nie tylko „na zewnątrz”, ale i wewnątrz partii.
Naleśniki jedzone z uśmiechem w przerwie – to już było dobicie leżącego przeciwnika. Zapewne staną się teraz znakiem firmowym PiS–u. I mogą się pojawić po raz kolejny w czasie wyborów samorządowych… Na „straganie wyborczym” staną wyżej od konfitur. Jako główne danie.
.@RepublikaTV podpisała umowę o współpracy Associated Press. To jedna z najbardziej wpływowych agencjihttps://t.co/mhcU7TwI1Y
— Tomasz Sakiewicz (@TomaszSakiewicz) March 15, 2024