Mimo tego, że premier Mateusz Morawiecki apelował, by nie protestować na ulicach, dziś w Warszawie odbyły się kolejne manifestacje. Tym razem dużo mniej liczne niż poprzednio. W ślady Strajku Kobiet, którego twarzą jest Marta Lempart, poszła Konfederacja ze swoim "gospodarczym protestem". Skończyło się... mandatem karnym dla posła.
Wulgarne protesty przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego trwają od czwartku 22 października, gdy Trybunał Konstytucyjny orzekł, że przepis tzw. ustawy antyaborcyjnej z 1993 r. zezwalający na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. W ramach trwających strajków w piątek w stolicy odbył się tzw. "Marsz na Warszawę".
Mimo wsparcia celebrytów (protest poparli m.in. NO LOGO, NOVIKA, Baasch, Aga Zaryan, Patrycja Markowska, LuLu Malina, Vienio, Bovska, Zuza Jabłońska oraz Maria Sadowska), protest miał mizerną frekwencję. Po godz. 19.00 policjanci zaczęli legitymować uczestników demonstracji, a następnie otoczyli zgromadzonych furgonetkami, z których wygłoszono komunikat, że biorą udział w nielegalnym zgromadzeniu i jeżeli się nie rozejdą, to zostaną użyte środki przymusu bezpośredniego. Po tym komunikacie zebrani rozproszyli się.
"Bunt młodych", jak nazwano dzisiejszy protest, przerodził się... w "spacer".
Po rozpędzeniu demonstracji na #placdefilad protest przerodził się w spacer. Spontanicznie. #buntmłodych. Policja zdezorientowana @Radio_TOK_FM @TOKFM_NEWS pic.twitter.com/45xmZib7SP
— Szymon Kępka (@SzKepka) November 6, 2020
Mimo to, niektóre media podały, że protest został... "stłumiony" przez policję.
[AKTUALIZACJA] Policja stłumiła manifestację. https://t.co/HqFoKKhZUx
— TVN Warszawa (@tvnwarszawa) November 6, 2020
W szczytowym momencie protestu na Placu Defilad zgromadziło się kilkaset osób. To frekwencja dużo niższa, niż podczas poprzednich protestów. Ostatnie grupki protestujących rozeszły się przed godz. 21.00.
Oddzielnie swój protest zorganizowała Konfederacja. Przedstawiciele tej partii opozycyjnej za nic mieli apele o powstrzymanie się od zgromadzeń w czasie epidemii koronawirusa. Protest przed siedzibą PiS miał głównie hasła gospodarcze, dotyczące kilku branż.
Pozdrowienia z manifestacji przeciw lockdownowi spod siedziby PIS! Są dziś z nami ludzie z branży sportowej, klubowej, hotelarsko-gastronomicznej, a także z @kongresBiz. Policja próbowała nie dopuścić nagłośnienia, ale @Kulesza_pl i @GrzegorzBraun_ poprowadzili ciężarówki 🙂 pic.twitter.com/qLOn4QknZG
— Krzysztof Bosak 🇵🇱 (@krzysztofbosak) November 6, 2020
Okazało się, że politycy Konfederacji przygotowali nawet nagłośnienie - żeby dotarło na miejsce, samochody ze sprzętem poprowadzili posłowie Grzegorz Braun i Jakub Kulesza.
.@KONFEDERACJA_ organizuje dziś protest pod siedzibą PiS. Policja nie chciała wpuścić samochodu z nagłośnieniem, więc poseł @Kulesza_pl wsiadł za kółko. Samochód już na miejscu. pic.twitter.com/Qo1lx6e93T
— Michał Jelonek (@MichalJelonek) November 6, 2020
Ostatni z wymienionych dostał nawet mandat karny - za zawracanie w niedozwolonym miejscu.
Skończyło się na kontroli trzeźwości (0.0) i mandacie za nawracanie w niedozwolonym miejscu ¯_(ツ)_/¯ https://t.co/GIVQx0lUYl
— Jakub Kulesza (@Kulesza_pl) November 6, 2020