27 lat temu rodzice zgłosili zaginięcie swojej 15-letniej córki. Dziewczyna miała zaginąć niemal trzy dekady temu. Podczas jednej z interwencji policji miało okazać się, że przez ten cały czas była ona więziona przez rodziców w ich mieszkaniu. Była zamknięta w jednym pokoju i nie miała kontaktu ze światem. Funkcjonariusze odkryli skrajnie wychudzoną 42-letnią kobietę, która nie miała nawet dowodu osobistego.
Do interwencji doszło pod koniec lipca br., a sprawę dopiero teraz opisali dziennikarze Faktu.
- Byliśmy w szoku, gdy policja i pogotowie wyprowadziło z mieszkania Mirellę. Wyglądała, jak staruszka, zaniedbana, z ranami na nogach. To był szok dla wszystkich, że przez tyle lat ona mieszkała w całkowitej izolacji. Pamiętam ją z dzieciństwa. Była normalnym zdrowym dzieckiem, biegałyśmy po podwórku, po drzewach, nigdy nic jej nie było, to była zdrowa nastolatka
- powiedziała dziennikarzom jedna z sąsiadek.
Gdy w 1997 roku dziewczyna zaginęła nikt jej nie szukał. Rodzice uspokajali sąsiadów, że Mirella wróciła do swoich biologicznych rodziców.
Teraz jej przyjaciółki z dzieciństwa starają się jej pomóc wrócić do życia społecznego. Jak przyznały, gdy zabierało ją pogotowie, 42-latka nie miała nawet własnej bielizny, ani żadnych innych ubrań.
Policja: Nie potwierdzamy medialnych doniesień
Popołudniu śląska policja zamieściła komunikat w tej sprawie.
Policjanci przypomnieli, że 29 lipca 2025 r. dzielnicowy z komendy w Świętochłowicach otrzymał zgłoszenie o awanturze domowej.
"Na miejscu funkcjonariusz rozmawiał z mieszkanką, którą rozpytał o okoliczności zdarzenia. Kobieta zaprzeczyła, jakoby w mieszkaniu doszło do awantury lub przemocy, a jedynie do sprzeczki słownej pomiędzy nią a mężem. W czasie interwencji mężczyzny nie było w domu. Podczas czynności, z jednego z pokoi w mieszkaniu wyszła 42-letnia kobieta. Rozpytana przez policjanta również oświadczyła, że w domu nie doszło do żadnej awantury, a ona sama nie potrzebuje pomocy. Jednak ze względu na widoczny u niej obrzęk nóg i trudności w poruszaniu się, funkcjonariusz, w trosce o jej zdrowie, wezwał na miejsce pogotowie ratunkowe. Zespół medyczny zdecydował o przewiezieniu kobiety do szpitala na dalsze badania" - czytamy w komunikacie.
Policja dodaje, że w trakcie interwencji "ustalenia nie wskazywały na możliwość popełnienia przestępstwa na szkodę 42-latki", a pod adresem nie dokonywano nigdy wcześniej policyjnych interwencji, a wobec rodziny nie pojawiały się "niepokojące sygnały"
"Po interwencji, następnego dnia, dzielnicowy odwiedził 42-latkę w szpitalu. Tam potwierdził wcześniejsze ustalenia przeprowadzone podczas interwencji, a z uwagi na stan zdrowia kobiety i podeszły wiek mieszkających z nią osób bliskich, wystąpił do Ośrodka Pomocy Społecznej z prośbą o dokonanie wglądu w sytuację rodzinną i udzielenie ewentualnej pomocy zgodnie z kompetencjami tej instytucji"
- przekazali policjanci.
W komunikacie czytamy, że policja weryfikowała medialne doniesienia o "rzekomym wieloletnim przetrzymywaniu 42-latki w jednym z mieszkań na terenie Świętochłowic".
- Policjanci wykonali szereg czynności, w tym przesłuchali kobietę, by ustalić stan faktyczny. Wstępne ustalenia przeprowadzone przez funkcjonariuszy nie potwierdzają medialnych doniesień, jakoby kobieta przez 27 lat miała być przetrzymywana w mieszkaniu rodziców wbrew swojej woli. Nie dały również podstaw do wszczęcia procedury Niebieskiej Karty
- informuje komunikat policji. Jednocześnie trwa postępowanie, mające ustalić, czy wobec 42-latki nie doszło do popełnienia przestępstwa.