Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Miłosny trójkąt w malowniczej stadninie na odludziu. Jeden z mężczyzn chciał mieć Zuzannę TYLKO dla siebie

15 października 2008 roku. W godzinach porannych ciszę w nad Wisłokiem w województwie podkarpackim przerwały trzy huki. Były to wystrzały z broni palnej. Nie odbywało się tam jednak polowanie. Doszło do miłosnych porachunków, a strzelający uznał, że tylko zabijając może pozbyć się konkurenta.

Zabójstwo w Wernejówce
Zabójstwo w Wernejówce
AI | zrzut ekranu - x.com | YouTube
Jak co sobotę, portal Niezalezna.pl wraca do kolejnej głośnej sprawy kryminalnej, która wstrząsnęła Polską.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Piotr M. pochodził z Ustronia (woj. śląskie). Mężczyzna był egocentrykiem. Przez długi czas mężczyzna nie mógł odnaleźć się życiowo i zawodowo. W latach 90-tych pojechał do Niemiec. Tam nauczył się kowalstwa. Zyskał fach, który pozwalał mu zarabiać duże pieniądze. Te odkładał, aż w końcu kupił gospodarstwo w Wernejówce - położonej w okolicach Bieszczad, odludnej wsi, w której jego posiadłość... była jedyną.

Mężczyzna przez wiele lat rozwijał stadninę połączoną z hodowlą bydła. Jego gospodarstwo rozwinęło się tak bardzo, aż przestał radzić sobie z obrządkiem sam. Bieszczady jednak od zawsze przyciągają wielu turystów. W końcu do stadniny - wówczas około 33-letniego - Piotra dotarła 20-letnia Zuzanna, studentka z Warszawy. Było to na początku lat 2000.

SPRAWDŹ: Przynajmniej 35 ciosów nożem. Główny podejrzany to lekarz

Para w stadninie

Młoda kobieta była zachwycona malowniczym miejscem. W oko wpadł jej również sam Piotr. Prosiła gospodarza o możliwość pomocy mu przy zwierzętach. Ten na początku nie traktował jej poważnie, jednak w końcu na prośby przystał. 20-latka co prawda nie porzuciła studiów, ale każdą wolną chwilę spędzała w stadninie. Z biegiem czasu innym wzrokiem patrzył na nią również właściciel hodowli. I doszło do tego, że przestała łączyć ich jedynie praca.

Zuzanna i Piotr tworzyli parę. Mijały jednak lata a ich związek stał w miejscu. Piotr łączył pracę nad stadniną z wyjazdami do pracy w Niemczech, a Zuzanna ze studiami. Mimo to, kobieta chciała czegoś więcej. Pragnęła ślubu, dzieci, stabilizacji. Mężczyźnie odpowiadała jednak ówczesna sytuacja i nie chciał stawiać kolejnego kroku. Każdą rozmowę na ten temat urywał.

W 2006 roku gospodarstwo w Wernejówce rozrosło się do imponujących rozmiarów. 41-letni wtedy Piotr z 25-letnią już Zuzanną zdecydowali, że potrzebna jest kolejna para rąk do pracy. Mężczyzna zamieścił w gazecie ogłoszenie o poszukiwaniu pracownika. Odpowiedź przyszła z Rzeszowa, nadesłał ją 26-letni Marcin.

Trójkąt

Młody mężczyzna zgłosił się do pracy w stadninie, bo sam zawsze marzył, by otworzyć własną. Pomoc na ranczu u Piotra miała służyć mu jako zdobycie doświadczenia... ale nie tylko. Mężczyzna zaproponował właścicielowi układ - będzie pracował za darmo, jednak na zakończenie otrzyma pięknego ogiera, który będzie reproduktorem w jego własnej hodowli. Piotr na umowę przystał. I tak w Wernejówce zaczęli pracować we trójkę.

Przez miesiące życie w odludnej wsi mijało spokojnie. Zuzanna łączyła studia z pracą ze zwierzętami, Piotr co jakiś czas wyjeżdżał do Niemiec, aby zarobić kolejne pieniądze na rozwój gospodarstwa, a nad wszystkim na miejscu czuwał Marcin. Czasami zdarzało się, że gdy gospodarz był za granicą, dwudziestoparolatkowie zostawali sami. To, jak i podobny wiek, zbliżyło ich ze sobą - zaczęli zawiązywać koleżeńską więź. Z kolei między parą kochanków trwał impas.

Zuzanna co jakiś czas wracała do tematu założenia rodziny. Zawsze jednak spotykała się z tą samą odpowiedzią Piotra. W 2008 roku, przed kolejnym wyjazdem mężczyzny do Niemiec, doszło między nimi do poważnej rozmowy. Zakończyła się ona tak samo, jak poprzednie. Jednak to, co nastąpiło później miało poważne konsekwencje.

O kolejnym odrzuceniu przez Piotra, Zuzanna opowiedziała Marcinowi. Zaczęła mu się zwierzać z miłosnych zawodów, przez co ich relacja stała się jeszcze bliższa. W końcu koleżeństwo przerodziło się w przyjaźń, a później związek. Gospodarz po powrocie do domu od razu wyczuł, że do czegoś między tą dwójką doszło.

Koniec sielanki

Piotr zrobił im poważną awanturę. Od tego czasu praca w malowniczym zakątku przerodziła się w ciągłe napięcia i kłótnie. Nowa atmosfera szybko zakończyła współpracę między trójką ludzi. Zuzanna i Marcin opuścili gospodarstwo. Wciąż jednak młodego mężczyznę i gospodarza obowiązywała umowa, dotycząca konia. Umówił się więc z Zuzanną, że gdy odbierze już zapłatę, to razem spróbują otworzyć własną stadninę. Odbiór ogiera miał nastąpić 15 października.

Tego dnia Zuzanna przyjechał do Wernejówki. Nie zastała tam jednak Marcina. Od Piotra usłyszała za to, że jej nowy partner przyjechał wcześniej z kolegą, Bogdanem - zabrali konia i odjechali. Młoda kobieta była zawiedziona i odniosła wrażenie, że była dla Marcina zaledwie dodatkiem do drogi w otworzeniu stadniny. Co gorsze, nie długo później otrzymała list, w którym mężczyzna oznajmił, że z nimi koniec i ma o nim zapomnieć. Jednak o tym, co stało się z Marcinem myślała nie tylko Zuzanna.

Poszukiwania

Z mężczyzną nie mogła skontaktować się rodzina. Co prawda otrzymali SMS-y, które miały ich uspokoić. Wiadomości jednak... nie zawierały błędów ortograficznych, a 28-latek popełniał je regularnie. W końcu jego bliscy postanowili zgłosić sprawę na policję.

Sprawa szybko stała się bardzo poważna. Służby nie mogły namierzyć ani Marcina, ani jego kolegi Bogdana. Rozpoczęły się poszukiwania. Policjanci oraz mundurowi innych formacji, a także rodziny i znajomi zaginionych przeszukali lasy w rejonie Puław. Sonarem zbadano dno zlewu w Sieniawie. Nigdzie nie było jednak śladu po mężczyznach, czy nawet samochodzie, którym wyjechali. W końcu - 8 listopada 2008 roku - policja weszła na teren posesji Piotra. I niedługo później zagadka zaginięcia została rozwiązana.

10 listopada Piotr został zatrzymany. Wiele godzin trwało jego przesłuchanie. W końcu jednak wyznał, co zrobił prawie miesiąc wcześniej. A także... gdzie ukrył ciała.

15 października 

Okazało się bowiem, że Piotr pałał do Zuzanny większym uczuciem, niż okazywał. W dniu umówionego odbioru konia mężczyzna zadzwonił rano do Marcina. Powiedział, że uciekło mu bydło i poprosił o pomoc w jego zapędzeniu do zagrody. Dowiedział się wtedy, że były pracownik przyjedzie po zapłatę z kolegę. Wskazał miejsce, gdzie mają się spotkać i szybko w nie pojechał.

Mężczyźni spotkali się w około połowie drogi między Iwoniczem a Wernejówką. Piotr pokazał, gdzie znajduje się bydło i we trójkę kierowali się w to miejsce. W momencie przechodzenia przez strumyk, właściciel stadniny wyciągnął z zarośli schowaną wcześniej strzelbę. Nakazał Marcinowi napisanie listu, który później trafił do Zuzanny, a pociągnął za spust. Oddał łącznie trzy strzały - dwa w kierunku Piotra i jeden w stronę 34-letniego Bogdana. Obaj trafieni zginęli.

Ciała zabitych zakopał w okolicach Bukowska, kilkanaście kilometrów od Wernejówki, około 1,5 metra pod ziemią.

W 2010 roku zapadł dla Piotra M. wyrok pierwszej instancji. Oskarżony cały czas nie przyznawał się do winy i mówił, że zabił w obronie własnej. Sąd nie miał jednak wątpliwości, że mężczyzna zbrodnię dokładnie zaplanował. Wskazał, że zabijając Marcina, chciał od siebie w pełni uzależnić Zuzannę. Ponadto miała to być kara za to, że zabity chciał w podobny sposób zarabiać na życie. Zdaniem sądu, w mniemaniu Piotra, umniejszałoby mu to jego wyjątkowości. Bogdan z kolei miał znaleźć się po prostu w niewłaściwym miejscu i czasie.   

Piotr M. został skazany na karę dożywotniego pozbawienia wolności. Mężczyzna składał apelację od wyroku. Jednak utrzymał się on zarówno w sądzie drugiej instancji, jak i przed Sądem Najwyższym.

Więcej kryminalnych historii poniżej:

 



Źródło: niezalezna.pl, fakt.pl, YouTube/KryminalnyPatrol, terazkrosno.pl, onet.pl, nowiny24.pl, interia.pl

#zaginięcie #Bieszczady

Mateusz Święcicki