Oczywiście będziemy się przede wszystkim przyglądać temu marszowi dokładnie, żeby nie dochodziło do łamania prawa - zapowiedział prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. To oznacza zgodę na marsz, ale nie bezwarunkową. Głośną kwestię Marszu Niepodległości włodarz mógłby omówić na posiedzeniu Rady Miasta. Zamiast tego, wybrał podróż na południe.
Na początku tygodnia warszawski ratusz nie przychylił się do wniosku stowarzyszenia Marszu Niepodległości ws. organizacji marszu. W środę sąd podtrzymał tę decyzję.
W czwartek Trzaskowski powiedział Polsat News, że władze stowarzyszenia składają kolejne wnioski, które zostaną rozpatrzone przez miasto. Zapowiedział zgodę na organizację marszu, choć „pod pewnymi warunkami”. Trzaskowski przekazał:
„jeżeli będzie prawidłowo złożony wniosek, z jedną trasą, na jeden dzień, będą gwarancje bezpieczeństwa, to tak, bo każdy ma prawo demonstrować w Warszawie, natomiast my oczywiście będziemy się przede wszystkim przyglądać temu marszowi dokładnie, żeby nie dochodziło do łamania prawa"
Przekonywał, że „zamieszanie z wnioskami miało najprawdopodobniej na celu świadome doprowadzenie do nieporozumień”. Tłumaczył się, że żaden prezydent miasta nie zgodziłby się na blokowanie kilku newralgicznych miejsc przez kilka dni.
To nie pierwszy raz, gdy padają zarzuty wobec Trzaskowskiego, że ten niewystarczająco interesuje się stolicą. Dziś, kiedy obraduje Rada Miasta, polityk ma spotkanie z wyborcami w Bielsku-Białej.
Wytknęła to mu koalicjantka Anna Maria Żukowska:
Właśnie trwa sesja Rady Miasta Stołecznego Warszawy, którego @trzaskowski_ jest prezydentem. Do tej pory był bodaj na jednej. Ma czas na spotkania z mieszkańcami innych miast, tylko nie swojego. Warszawa potrzebuje gospodarza, nie króla Polski. https://t.co/nVTbPP0hew
— Anna-Maria Żukowska 💁🏻♀️(@AM_Zukowska) October 17, 2024