Nie milkną echa tekstu Janusza Schwertnera na portalu Onet.pl. List do niego napisała Anna Amsterdamska, która działa w społecznej radzie przy komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich. Wskazuje ona, że to Schwertner "wykorzystuje osobę Anny Kryńskiej, co jasno widać, by pogorszyć notowania określonego kandydata na prezydenta". "Żeruje Pan na nieszczęściu i śmierci Anny Kryńskiej i na bólu jej córki. Dokonuje Pan paskudnej manipulacji, gdyż znając Annę Kryńską, nie wyobrażam sobie, aby godziła się na to, by stać się twarzą nagonki na Patryka Jakiego czy Sebastiana Kaletę, na ludzi i ugrupowanie, które było jej kołem ratunkowym w bagnie nieludzkiej reprywatyzacji" - dodaje.
Dziennikarz Onet.pl Janusz Schwertner napisał wczoraj tekst, w którym sugeruje, jakoby PiS był odpowiedzialny na śmierć człowieka. Tytuł tekstu to "Hejter. Niebezpieczne zabawy ludzi Andrzeja Dudy".
"3 października 2018 r. na planie kręconego przez PiS spotu wyborczego wymyślonego przez Piotra Matczuka i Anny Plakwicz z firmy Solvere oraz realizowanego przez współpracowników Michała Lorenca zmarła Anna Kryńska, działaczka upominająca się o prawa osób pokrzywdzonych reprywatyzacją. (...) Nagranie zorganizowano w kamienicy przy ul. Poznańskiej 14. Jako pierwsza przed kamerą wystąpić miała Anna Kryńska, która doskonale znała to miejsce. Mieszkała tam niemal przez całe życie, aż w końcu wskutek reprywatyzacji została zmuszona do opuszczenia domu. Był wczesny wieczór. Anna Kryńska była mocno zestresowana. Sąsiedzi, którzy przyglądali się produkcji pamiętają, jak co jakiś czas podchodziła na zaplecze i prosiła o łyk wody. Wyglądała na potwornie zmęczoną. W końcu zrobiono jej makijaż i postawiono przed kamerą"
- napisał.
Zdaniem Schwertnera, dziennikarza Onet.pl, po tym, gdy Anna Kryńska zaczęła odpowiadać na pierwsze pytanie dziennikarki, "zaraz poczuła ból, zesztywniała i upadła na ziemię".
"Wkrótce wyszło na jaw, że kobieta chorowała od dłuższego czasu, o czym wiedziała Katarzyna Matuszewska (która zorganizowała według Onetu wywiad z Kryńską). W dniach poprzedzających nagranie stan Anny Kryńskiej był fatalny. Trzy tygodnie wcześniej pod wpływem stresu zasłabła w trakcie spotkania poświęconego reprywatyzacji, w którym uczestniczył Sebastian Kaleta. Trafiła wówczas na oddział intensywnej terapii, dowiedziała się, że musi mieć wszczepiony rozrusznik serca. W domu czekała na wyznaczenie terminu operacji. Jej stan nie pozwalał nawet na samotne wychodzenie do sklepu. Każdy dodatkowy stres stanowił dla niej śmiertelne zagrożenie"
- czytamy w tekście.
Już wczoraj, po publikacji tekstu, Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości, zapowiedział złożenie pozwu o ochronę dóbr osobistych przeciwko portalowi Onet.
Do artykułu Schwertnera odniósł się również Patryk Jaki:
Latami ratusz PO,sądy i mafia repryw. odebrały lokatorce mieszkanie,podnosili czynsze,nasyłali komornikow i czyściciel.Odebrali poczucie bezpieczeństwa i sensu życia.Zniszczyli zdrowie.Jej obroną była możliwość opowiedzenia o tym. I jak myślcie kto jest winny jej śmierci? PiS!
— Patryk Jaki - MEP (@PatrykJaki) June 5, 2020
List do redakcji Onetu i Schwertnera o okolicznościach śmierci Kryńskiej napisała Anna Amsterdamska, która działa w społecznej radzie przy komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji nieruchomości warszawskich. Zarzuciła ona autorowi kłamstwo. Onet.pl listu nie opublikował.
Portal tvp.info, który poinformował o liście Amsterdamskiej, cytuje jego treść.
Nie jest prawdą, jakoby Anna Kryńska zasłabła podczas tego spotkania (z Sebastianem Kaletą) i w rezultacie trafiła na oddział intensywnej terapii. Anna Kryńska była poważnie chora z wieloletniego stresu, spowodowanego reprywatyzacją i działaniami jednej ze spółek z Fenix Group. Działaniami określanymi przez środowiska lokatorskie i przez media jako tzw. czyszczenie kamienic, wielokrotnie opisywanymi na rozprawach Komisji Weryfikacyjnej, a następnie w uzasadnieniach jej decyzji
- napisała.
Oceniła, że "to nikczemny tekst, wykorzystujący dramat człowieka do celów politycznych”.
Wytacza Pan działa przeciwko prawej stronie politycznej sceny (czas kampanii wyborczej), zarzuca temu ugrupowaniu żerowanie na ludzkim nieszczęściu i rzekomą odpowiedzialność za śmierć Anny Kryńskiej. A przecież właśnie sam Pan wykorzystuje osobę Anny Kryńskiej, co jasno widać, by pogorszyć notowania określonego kandydata na prezydenta. Żeruje Pan na nieszczęściu i śmierci Anny Kryńskiej i na bólu jej córki. Dokonuje Pan paskudnej manipulacji, gdyż znając Annę Kryńską, nie wyobrażam sobie, aby godziła się na to, by stać się twarzą nagonki na Patryka Jakiego czy Sebastiana Kaletę, na ludzi i ugrupowanie, które było jej kołem ratunkowym w bagnie nieludzkiej reprywatyzacji. „Hejter” to trafiony tytuł do artykułu, który Pan popełnił, nie szanując życia ani śmierci Anny Kryńskiej i uczuć jej rodziny
- napisała, zwracając się do Schwertnera.
W liście zaapelowała do autora tekstu o to, aby opisał, jak prezydent Warszawy rozwiązuje problem afery reprywatyzacyjnej.
Jest Pan to winien Annie Kryńskiej, jej córce i wielu ludziom, z którymi się przyjaźniła i z którymi pracowała, walcząc z reprywatyzacją wprost dziką i mniej dziką, pozornie legalną. Mieszkańcy Warszawy i całej Polski mają prawo wiedzieć, co prezydent stolicy czyni z decyzjami Komisji Weryfikacyjnej, ile publicznych pieniędzy wydaje na ich zaskarżanie do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, gdzie staje ramię w ramię z reprywatyzacyjnym lobby
- dodała.
Portal tvp.info skontaktował się z autorem tekstu, Januszem Schwertnerem, który powiedział:
Z chęcią się odniosę do listu, tylko nie wiem, czy on do mnie dotarł. Dostaję bardzo dużo listów po tekstach, list pani Anny z wielką radością przeczytam. Ale kłamstw w moim tekście nie ma.
Schwertner dodał, że jego tekst „nie jest o reprywatyzacji”. Powiedział, że sam wielokrotnie pisał o ofiarach tego procederu.
Myślę, że ta dyskusja skończy się bardzo szybko. Zapoznam się z tym listem
- dodał.