Lasy Państwowe w wydanym dzisiaj komunikacie zdecydowanie podkreśliły, że jedna z niedawnych publikacji portalu OKO.press to zwyczajny fake news. Sprawa dotyczy dość delikatnej materii i jak piszą leśnicy, insynuacje aktywistki, na podstawie których powstał tekst, \"są co najmniej niesmaczne\".
OKO.press opublikowało wczoraj tekst o tym, jakoby jeden ze strażników leśnych w Puszczy Białowieskiej nagrywał aktywistkę podczas czynności intymnej. Jeden z blokujących forwarder mężczyzn miał zasłaniać kobietę kurtką, a strażnik leśny "wczołgać się pod maszynę i zacząć nagrywać". Dodatkowo, powołując się na artykuł, "aktywiści uznali to za molestowanie seksualne".
W rzeczywistości sytuacja taka nie miała miejsca
– tłumaczą Lasy Państwowe i opisują przebieg sytuacji, która wydarzyła się w Puszczy Białowieskiej.
Tego dnia grupa aktywistów blokowała forwarder w Nadleśnictwie Białowieża. Jeden z obecnych na miejscu strażników leśnych dokumentował blokadę robiąc zdjęcia telefonem komórkowym. W pewnym momencie zauważył, że przypięty do maszyny mężczyzna zasłania kurtką spiętą z nim kobietę. Strażnik uznał, że prawdopodobnie protestujący zmieniają ręce, które mieli zablokowane w metalowej tubie
– podają Lasy Państwowe w oficjalnym komunikacie.
Takie momenty Straż Leśna wykorzystuje do odciągania protestujących i likwidowania blokad. Strażnik pochylił się i zajrzał pod forwarder (nie wczołgał ), ale niczego nie dostrzegł. Okrążył więc maszynę i wtedy zobaczył, że kobieta ma rozpięte spodnie. Odwrócił się więc i odszedł. Insynuacje aktywistki, że strażnik leśny filmował ją podczas załatwiania potrzeby fizjologicznej są co najmniej niesmaczne. Podczas blokad aktywiści często informują strażników leśnych, że muszą się załatwić, a ci zawsze w takich sytuacjach odwracają się
– informują leśnicy.
Lasy Państwowe w sposób rzeczowy skomentowały również działania portalu.
Rozczarowujący jest fakt, że serwis OKO.press, który deklaruje się jako "portal sprawdzający fakty i prowadzący dziennikarskie śledztwa" nie poprosił o swoją wersji wydarzeń przedstawiciela Lasów Państwowych
– czytamy w komunikacie. Cóż, jak mówi stare powiedzenie, jeśli fakty przeczą teorii, to tym gorzej dla faktów.