„Manipulacja i propaganda gazet spowodowały, że jesteśmy na pierwszym miejscu popularności” - tak twierdzenia „Gazety Wyborczej”, że to kibice napadli na biuro posła PiS w ramach lewackiego, protestu proaborcyjnego skomentował serwis Arka Gdynia Władcy Północy. – Kibice nie mają z tym nic wspólnego – mówi portalowi Niezależna.pl Mariusz „Megafon” Jędrzejewski, przez 28 lat prowadzący doping na meczach Arki Gdynia.
Na czym jego zdaniem polegała manipulacja mediów?
- Podobno było tam też jeden księgowy, jeden trener personalny, dwóch fryzjerów, dwóch portowców i czterech marynarzy – w tym dwóch dalekomorskich. Nie można wykluczyć, że ktoś sympatyzował też z Arką Gdynia. Co nie zmienia faktu, że kibice nie mieli z organizowaniem tego nic wspólnego
– mówi portalowi Niezależna.pl Mariusz Jędrzejewski.
Przy okazji zakpił on z autorów newsów, którzy nagle szukają poparcia kibiców, a nie potrafią nawet prawidłowo napisać… nazwy klubu.
- Mam prośbę do pewnej redakcji, żeby nie pisała, na co już zwrócił uwagę Wojciech Cejrowski, o kibicach „Arki Gdyni”, tylko po polsku, „Arki Gdynia”. Rozumiem, że do tej pracy oddelegowano stażystę.
Na temat „Arki Gdyni” pisała Wirtualna Polska. Gdyby informacje mediów miały być prawdziwe, kibice mieliby być częścią protestów z… tęczowymi flagami.
- Rozmawiałem z młodymi kibicami, którzy widzieli ten protest. Koło atmosfery z meczu to nawet nie stało
– ironizuje „Megafon”.
Również portal Arkowcy.pl odciął się od manipulacji mediów. - Dla nas liczy się tylko Arka Gdynia, więc media zamiast próbować mieszać nas w politykę niech lepiej odnotują wysokie wyjazdowe zwycięstwo naszych rezerw nad rezerwami Lechii aż 5 do 1 – czytamy.
A poniżej rozmowa o historii miłości do Arki Gdynia Mariusza „Megafona” Jędrzejewskiego w „Wywiadzie z chuliganem”: