"Styczeń i luty były jeszcze całkiem dobre dla producentów papierosów, ale gdy w Polsce pojawiły się pierwsze przypadki koronawirusa, czyli w pierwszym tygodniu marca, sprzedaż spadła. W całym miesiącu w sumie o 5 proc., licząc rok do roku. Prawdziwe załamanie przyszło w kwietniu. Wtedy, według przedstawiciela jednego z czołowych producentów, popyt zmniejszył się aż o 30 proc." - podaje gazeta.
"DGP", powołując się na dane firmy badawczej Nielsen, podaje, że od stycznia do marca w polskich sklepach sprzedało się 392 mln opakowań, o 0,5 proc. mniej niż przed rokiem. Z kolei resort finansów podaje, że mimo 10-proc. podwyżki akcyzy od wyrobów tytoniowych z początkiem roku w I kw. do budżetu państwa wpłynęło z tego tytułu tylko o 8,9 proc. więcej niż przed rokiem – 4,64 mld zł.
"Skąd spadek sprzedaży? Pierwszy powód to zamknięcie granic – stanęła sprzedaż na lotniskach i przy przejściach granicznych, które odpowiadają aż za 15 proc. rynku.
– Naszym zdaniem blokada przejść granicznych to najważniejszy powód. Myślę zwłaszcza o sklepach zlokalizowanych przy zachodniej granicy
– tłumaczy pracownik ogólnopolskiej hurtowni papierosów King. – Odkąd zamknięto granice, liczba kupujących spadła przynajmniej o połowę. Mieliśmy klientów, którzy przyjeżdżali do Polski na zakupy raz na tydzień. Po produkty spożywcze, ale i papierosy, za które za zachodnią granicą trzeba zapłacić średnio 7 euro za paczkę. O połowę więcej niż u nas" – mówi gazecie właściciel sklepu ogólnospożywczego w Kostrzynie.
Drugi powód - pisze dziennik - to odpływ z Polski pracowników ze Wschodu. Rząd wyliczył, że wyjechało od 800 tys. do 1 mln Ukraińców. Z danych "DGP" (pisaliśmy o tym 14 maja) wynika, że ich liczba od początku pandemii skurczyła się o 150 tys. Według gazety, wiele osób mogło też uznać, że kwarantanna i stałe przebywanie w domu w towarzystwie dzieci bądź innych osób niepalących to idealny czas na ograniczenie albo rzucenie nałogu.