W ramach symbolicznego protestu przeciwko polityce rządu dziś w Gdańsku, Sopocie i Gdyni, a także w innych miastach w Polsce w wybranych miejscach zgasną światła. - Pomoc rządu, która płynie do wszystkich jednostek samorządu terytorialnego jest znacząca. Powoduje, że dochody miasta są stabilne. Zamiast manifestacji, lepiej racjonalizować wydatki - mówili dziś gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości.
Akcję pod hasłem "Pozostaje nam tylko ciemność" zainicjowało stowarzyszenie "Tak! Samorządy dla Polski" w odpowiedzi na procedowanie przez Sejm ustawy, która - jak tłumaczą włodarze polskich miast - pozbawia jednostki samorządu terytorialnego części udziałów we wpływach z tytułu PIT i CIT. Ustawa w tej sprawie jest obecnie procedowana w Senacie i niebawem ponownie wróci do izby niżej polskiego parlamentu. Sprzeciw samorządowców budzi także groźba zawetowania unijnych wieloletnich ram finansowych i powiązanego z nimi Funduszu Odbudowy Europy po pandemii COVID-19.
Protest samorządowców skrytykowali podczas konferencji prasowej gdańscy radni Prawa i Sprawiedliwości. Jak tłumaczyli, wyłączenie oświetlenia może stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa mieszkańców.
- Uważamy, że ten protest jest kuriozalny. Uderza on w mieszkańców i nie przynosi żadnych korzyści miastu, natomiast wpisuje się w ogólnopolską walkę samorządów z rządem, czyli opozycji z władzą. Pomoc rządu, która płynie do wszystkich jednostek samorządu terytorialnego od wiosny tego roku jest znacząca. Powoduje, że dochody Gdańska są stabilne. Przy nikłej inflacji możemy patrzeć z optymizmem w przyszłość. To raczej wydatki powinny być kontrolowane bardziej wnikliwie przez urzędników
- mówił przewodniczący klubu radnych PiS Kazimierz Koralewski.
W podobnym tonie wypowiedział się radny Andrzej Skiba. "Od czasu przejęcia władzy w Polsce przez Zjednoczoną Prawicę, władze Gdańska, pod różnym kierownictwem prowadziły i nadal prowadzą swoistą wojnę z państwem polskim, winią polski rząd za wszelkie problemy" - powiedział.
W jego ocenie, włodarze Gdańska nie potrafią należycie gospodarować budżetem miasta.
- Wielokrotnie wskazywaliśmy na szereg sytuacji i wydatków, które mogą być ograniczone bez najmniejszej szkody dla budżetu Gdańska i mieszkańców. Mówiliśmy o milionach złotych wydatkowanych na rzekomą promocję miasta w mediach komercyjnych. Władze Gdańska nie potrafią zarządzać pieniędzmi gdańskiego podatnika. Mimo trudnej sytuacji, która stawia wiele wyzwań, pieniędzy jest sporo. Najważniejsze, aby każdą złotówkę wydawaną z miejskiej kasy dokładnie obejrzeć i dobrze wydać
- dodał Skiba.
Radna Barbara Imianowska zwróciła uwagę, że 16 listopada, kiedy obchodzony jest Międzynarodowy Dzień Tolerancji budynek siedziby Rady Miasta Gdańska został podświetlony w tęczowych barwach. "Ciekawe, jaką kwotę wydano na to oświetlenie?"- pytała.
Radny Przemysław Majewski ocenił natomiast, że protest samorządowców, to polityczny akt sprzeciwu wobec polskiego rządu:
"Odsyłam do art. 7 ustawy o samorządzie gminnym. Tam jest wprost napisane, za co odpowiada samorząd, a oświetlenie publiczne chodników, ulic jest jednym z tych zadań. Polecam, aby samorządy, aby pani prezydent Aleksandra Dulkiewicz, nie tylko mówiła o praworządności, ale też się do niej stosowała"
Jak podkreślali radni, prawo zakazuje wykorzystywania majątku gminy na potrzeby kampanii wyborczej, politycznej agitacji. "Gdańsk nie jest prywatnym folwarkiem Aleksandry Dulkiewicz, podobnie jak Sopot nie jest folwarkiem prezydenta Jacka Karnowskiego" - mówili.