Skandal z GetBackiem to afera salonu finansowego III RP i dlatego niektórym bardzo zależy, aby ją rozmydlić, skierować na fałszywe tory – mówi poseł Sylwester Tułajew, członek sejmowej Komisji Finansów Publicznych, w rozmowie z Grzegorzem Brońskim.
Mechanizm niektórych przekrętów łatwo opisać: lichwiarskie odsetki, fałszywe akty notarialne, inwestycja w złoto bez złota... A na czym polega skandal ze spółką GetBack?
Osoby odpowiedzialne za tę aferę za pomocą różnych manipulacji, kłamstw, próbowały wymusić na instytucjach państwowych korzystne dla siebie decyzje. Oczywiście, bezskutecznie. Dzięki premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, który gdy tylko powziął informację o działaniach negatywnych, nadużyciach, natychmiast polecił zająć się sprawą i zbadać nieprawidłowości. Odpowiednie instytucje zareagowały niezwłocznie. Dzisiaj widzimy właściwą reakcję organów państwa, ale patrzymy też na to co się działo kiedyś. Mam na myśli Amber Gold, przede wszystkim tuszowanie tamtej afery za czasów PO-PSL.
Z prac komisji śledczej wyjaśniającej aferę z udziałem Marcina P., wynika, że Amber Gold od początku było oszustwem na gigantyczną skalę. Jak jest w przypadku GetBack?
Warto zwrócić uwagę, że spółka powstała w roku 2012, więc za czasów rządów PO-PSL. I dzisiaj rzeczywiście bardzo ważne jest pytanie jak to możliwe, że spółka giełdowa funkcjonowała, a nie zadziałały żadne, przewidywane prawem, mechanizmy kontroli wewnętrznej. Przede wszystkim mam na myśli radę nadzorczą, komitet audytu. Bo proszę zauważyć: koniec września 2017 roku GetBack pokazuje około 180 milionów złotych czystego zysku, a po trzech miesiącach ogromną stratę, miliard trzysta milionów złotych. Jak to możliwe, że rada nadzorcza, komitet audytu w żaden sposób nie reagowały. Jestem przekonany, że na tak kluczowe pytania odpowiedzą organy ścigania, które wnikliwie sprawą się zajmują. Gdy patrzymy na sprawę GetBack, mam bardzo mocne poczucie, że jest to afera salonów finansowych III RP.
WIĘCEJ W PONIEDZIAŁKOWEJ "GAZECIE POLSKIEJ CODZIENNIE".