Kto płaci za fałszywe listy o inwigilacji? Bodnar twierdzi, że to „znakomita kampania społeczna”

Na Twitterze pojawiły się dziś zdjęcia fałszywych dokumentów o "poddaniu kontroli operacyjnej" przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego. Oczywiście takie służby nie istnieją, a akcja jest zwykłym happeningiem. Fałszywkę opublikował m.in. działacz LGBT Bart Staszewski.

Nie napisał on oczywiście o tym, że jest to nieprawdziwy list, a Agencja Bezpieczeństwa Narodowego... nie istnieje, w Polsce nie ma też Sądów Wojewódzkich. 

ZOBACZ PODOBNE

Staszewski znowu wyprodukował fejka - tym razem o inwigilacji. Wymyślił nawet nowe służby

Co ciekawe, akcji przyklasnął m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar:

W końcu do akcji przyznała się Fundacja Panoptykon. 

- Dziś kilkadziesiąt osób otrzymało listy, że są inwigilowani z dodatkową informacją na temat potrzeby zwiększenia kontroli nad inwigilacją obywateli polskich służb specjalnych. W ten sposób pokazujemy jak polskie służby powinny informować polskich obywateli

- napisano na twitterowym koncie tej organizacji.

Pojawiło się pytanie: kto płaci za taką kampanię?

Okazało się, że akcja rozsyłania fałszywych informacji o inwigilacji jest realizowana z dotacji programu Aktywni Obywatele - Fundusz Krajowy, finansowanego z Funduszy EOG.  Mechanizm Finansowy EOG i Norweski Mechanizm Finansowy (czyli tzw. Fundusze norweskie i EOG) to forma bezzwrotnej pomocy zagranicznej przyznanej przez Islandię, Norwegię i Liechtenstein nowym członkom Unii Europejskiej – kilkunastu państwom Europy Środkowej i Południowej oraz krajom bałtyckim. 

- Głównym celem Funduszy norweskich i Funduszy EOG jest przyczynianie się do zmniejszania różnic ekonomicznych i społecznych w obrębie EOG oraz wzmacnianie stosunków dwustronnych pomiędzy państwami-darczyńcami a państwem-beneficjentem

- czytamy w opisie funduszy.