Agresor, który wtargnął do biura poselskiego Moniki Pawłowskiej i groził pracownicy biura, nie usłyszał na razie zarzutów. Okazuje się, że nie pozwala mu na to stan zdrowia. Zaskakujące jednak, że schorowanemu 71-latkowi nie przeszkadzało to we wtargnięciu do biura i wykrzykiwaniu gróźb.
Posłanka Monika Pawłowska poinformowała niedawno, że jakiś mężczyzna wtargnął do jej biura poselskiego we Włodawie i "groził śmiercią jej pracownikowi".
- Krzyczał, że "biuro zostanie zniszczone", a moją pracownicę "utopi w szambie, gdzie zginie"
- poinformowała posłanka PiS.
2/2 Nie jestem w stanie nawet komentować tej sytuacji. Po prostu nie ma słów, którymi można opisać to co czuję ja a przede wszystkim moi współpracownicy i rodzina. Na szczęście nikomu nic się nie stało - tym razem.
— Monika Pawłowska (@Pawlowska_pl) October 26, 2022
We wpisie podkreśliła, że nie jest w stanie komentować tej sytuacji. "Po prostu nie ma słów, którymi można opisać to co czuję ja, a przede wszystkim moi współpracownicy i rodzina. Na szczęście nikomu nic się nie stało - tym razem" – zaznaczyła Pawłowska.
Do wtargnięcia do biura posłanki PiS Moniki Pawłowskiej we Włodawie miało dojść w środę około godz. 10. 35-latka złożyła zawiadomienie o kierowaniu gróźb karalnych pod jej adresem. Wskazany sprawca to starszy mężczyzna, który wcześniej wielokrotnie przychodził do tego biura, korzystał z porad prawnych. 71-latek jest znany policji, jak też innym instytucjom do których wielokrotnie kierował różnorodne pisma, wyrażając swoje niezadowolenie z ich funkcjonowania.
— WiadomościTVP (@WiadomosciTVP) October 27, 2022„Jeżeli stan zdrowia 71-latka na to pozwoli, to zostaną mu ewentualnie przedstawione zarzuty” – zastrzegła funkcjonariuszka. Jak widać, agresorowi stan zdrowia nie przeszkadzał w grożeniu pracownicy biura PiS, co innego, gdy trzeba ponieść konsekwencje swoich działań.