Kiedy ujawniono, że Piotr Kraśko przez lata miał unikać płacenia podatków, w sieci przypomniano fragment rozmowy tego dziennikarza z Januszem Korwin-Mikkem, jeszcze w telewizji publicznej. "Ja zarabiam więcej i płacę wyższe podatki, okej!" - mówił wówczas Kraśko. Po latach wyszło na jaw, ile w tym było prawdy.
- W społeczeństwie są ludzie, którym jest gorzej, którzy sobie nie radzą - mówił w rozmowie z Januszem Korwin-Mikkem redaktor Piotr Kraśko, wówczas prowadzący program w mediach publicznych.
- To niech pan założy fundację - instruował go jeden z dzisiejszych liderów Konfederacji.
Ja zarabiam więcej i płacę wyższe podatki, okej!
Piotr Kraśko: „ja zarabiam więcej, płacę większe podatki. Okej?”
— Jacek Ozdoba (@OzdobaJacek) June 10, 2022
Źle się prowadzi ten Kraśko… pic.twitter.com/XscgwZSsm8
Musiało upłynąć sporo wody w Wiśle, aż w końcu dziś portal tvp.info ustalił, że Kraśko właśnie z płaceniem podatków mógł mieć spore kłopoty. Według informacji dziennikarzy portalu tvp.info, w 2017 roku kontrolerzy odkryli, że od 2012 roku Kraśko nie składał zeznań podatkowych, czyli tzw. PIT-u. Kraśko od 2008 roku miał mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą, ale nie wykazywać... żadnych przychodów, ani obrotów, co przy normalnym prowadzeniu działalności jest niemożliwe.
Wstępne analizy miały wykazać, że we wskazanym okresie Kraśko mógł zarobić 2,8 mln zł z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej, do tego dochodzi etat w telewizji (wówczas TVP) - ponad 700 tys zł. Telewizja wywiązywała się z obowiązku podatkowego tytułem umowy, Kraśko - miał nie składać żadnych deklaracji.
Kiedy prezentera poinformowano, że ma być przeprowadzona kontrola, miał on... złożyć zaległe deklaracje i zapłacić podatki z odsetkami na kwotę ponad 760 tysięcy złotych.
- Co ciekawe, składając zaległe zeznania Kraśko ujawnił faktury, których nie odkryli jeszcze kontrolerzy, na kwotę prawie 400 tys. zł. Od tych przychodów też musiał zapłacić podatek
- pisze tvp. info. Suma wszystkich zaległości miała wynieść prawie 850 tysięcy złotych. Sprawa zakończyła się zamknięciem, uwzględniono "okoliczności łagodzące", czyli to, że Kraśko przedstawił nieodkryte dotąd faktury. Sprawa wyszła na jaw po latach i wzbudziła ogromne emocje.