GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

Sprawa Ziętary: zeznania byłego senatora

Pojawiły się książki, reportaże, ale jakiejś logicznej tezy brak. W tej sprawie ciągle nie ma motywu. Nie ma człowieka, to jest faktem – mówił w sądzie Aleksander Gawronik. Były senator zeznawał w procesie oskarżonych m.in. o pomocnictwo w zabójstwie dziennikarza Jarosława Ziętary.

arch.

Sąd Okręgowy w Poznaniu kontynuował w środę proces Mirosława R., ps. "Ryba", i Dariusza L., ps. "Lala", oskarżonych o uprowadzenie, pozbawienie wolności i pomocnictwo w zabójstwie poznańskiego dziennikarza Jarosława Ziętary. Według ustaleń prokuratury oskarżeni, podając się za funkcjonariuszy policji, podstępnie doprowadzili do wejścia Ziętary do samochodu przypominającego radiowóz policyjny. Następnie przekazali go osobom, które dokonały jego zabójstwa, zniszczenia zwłok i ukrycia szczątków. Oskarżeni nie przyznają się do winy.

W toku postępowania śledczy ustalili, że oskarżeni działali wspólnie z inną, nieżyjącą już osobą. Mirosław R. i Dariusz L., byli w pierwszej połowie lat 90. pracownikami poznańskiego holdingu Elektromis, którego działalnością interesował się Ziętara.

W środę przed Sądem Okręgowym w Poznaniu zeznania składał m.in. były senator Aleksander Gawronik – oskarżony o podżeganie do zabójstwa Ziętary. Proces Gawronika toczy się od 2016 roku również przed poznańskim sądem okręgowym.

W środę Gawronik powiedział w sądzie, że nie zna oskarżonych. "Widziałem ich tylko na swojej rozprawie w charakterze świadków" – podkreślił i oświadczył, że "wszystko, co wiem na temat związków z Mariuszem Ś. (twórcą Elektromisu) powiedziałem w swojej sprawie".

"Nie sądzę, żebym w 1992 roku był w siedzibie Elektromisu. Nie prowadziłem też z tą firmą interesów, ani innymi firmami powiązanymi z Mariuszem Ś. Nie byłem nigdy zainteresowany zakupem siedziby Elektromisu przy ul. Wołczyńskiej; mówił o tym również mój główny księgowy"

– zaznaczył Gawronik.

Dodał też, że w latach 90. nie był właścicielem żadnego z ówczesnych podmiotów medialnych. "Jedynie w roku 1997 wydzierżawiałem od Mariusza Ś. tygodnik +Poznaniak+, ale po paru miesiącach z tego zrezygnowałem, bo się nie opłacało" – powiedział.

Sąd odczytał w środę także poprzednie zeznania Gawronika, oraz jego wyjaśnienia składane w jego sprawie. Gawronik podkreślał w nich m.in. że Ziętary "nie widział na oczy", nie ma nic wspólnego z jego zaginięciem, a łącznie go ze sprawą "jest absurdalne".

Gawronik powiedział w środę w sądzie, że o sprawie Ziętary dowiedział się w 2014 roku, kiedy zadzwonił do niego jeden z dziennikarzy.

"Fajerwerki prasowe z roku na rok wzrastają. Mnóstwo pseudo szczegółów jest; jak to się zaczyna sprawdzać, to one upadają, zostają emocje. A dlaczego ja w to zostałem wpisany? Mam swoją teorię, ale chcę ją pozostawić dla siebie"

– powiedział.

Dodał, że w ostatnich latach "pojawiły się książki, reportaże, ale jakiejś logicznej tezy brak. W tej sprawie ciągle nie ma motywu. Nie ma człowieka – i to jest faktem". Gawronik zaznaczył także, że ludzie czasem "gdzieś się zawieruszają", a "kryminalistyka zna przypadki, że po trzydziestu paru latach ludzie znajdują się przez przypadek; żywi, pod innym nazwiskiem i mają się dobrze. I nie chcą się spotkać ze swoimi rodzinami z różnych powodów".

W środę zeznania składał także poznański gangster – odsiadujący obecnie karę więzienia - Zbyszko B. ps. Makowiec. Powiedział, że nie wie, dlaczego został wezwany w tej sprawie w charakterze świadka. Dodał jednak, że zna osobiście Gawronika, poznał go wiele lat wcześniej. Zbyszko B. - według jednego ze świadków - miał porwać Ziętarę na zlecenie Gawronika. W środę świadek powiedział, że nie ma w sprawie Ziętary żadnej wiedzy i nie ma z nią nic wspólnego.

Świadek pytany, czy zna Macieja B. ps. Baryła – który miał być świadkiem podżegania do zabójstwa Ziętary – odpowiedział, że "Maciej B. na wolności był członkiem innej, wrogiej grupy +Piątkowskiej+". Dodał, że później, w 2005 roku, przebywali kilka miesięcy na jednym oddziale dla niebezpiecznych przestępców w poznańskim areszcie śledczym.

Świadek pytany, czy pamięta, by Baryła mówił mu cokolwiek o sprawie Ziętary wskazał, że "Baryła tyle gadał, tyle trupów mi nawymieniał, że głowa mi już pękała". "Pamiętam tylko tyle, że powiedział, że byli u niego z CBŚ i postanowił mówić na Gawronika, i również mnie namawiał, żebym powiedział, żebym też go obciążył" - wskazał. Pytany, czy wie, dlaczego Baryła zeznawał w sprawie Ziętary odparł, że "opinię sobie zszargał, może nie chciał być w tym samotny, może myślał, że jak mnie w to wciągnie, to będzie miał lepiej". Dodał jednak, że w jego opinii Baryła jest mitomanem; "Baryle nie można wierzyć, bo on mi też mówił np., że był ochroniarzem Jana Kulczyka i jego żony".

Zeznania składał w środę także Piotr Sz. Z twórcą Elektromisu Mariuszem Ś. poznali się w domu dziecka w Szamotułach, później utrzymywali sporadyczne, jak wskazał świadek, "luźne" kontakty.

Kolejna rozprawa odbędzie się 20 października.

Jarosław Ziętara urodził się w Bydgoszczy w 1968 roku. Był absolwentem poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Pracował najpierw w radiu akademickim, później współpracował m.in. z "Gazetą Wyborczą", "Kurierem Codziennym", tygodnikiem "Wprost" i "Gazetą Poznańską". Ostatni raz Ziętarę widziano 1 września 1992 r. Rano wyszedł do pracy, ale nigdy nie dotarł do redakcji "Gazety Poznańskiej". W 1999 r. został uznany za zmarłego. Ciała dziennikarza do dziś nie odnaleziono.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl,

bm