W ubiegły piątek małżeństwo ze Staszowa wybrało się po południu na grzyby. 60-latek i jego 55-letnia żona przez dłuższy czas nie wracali do domu, więc ich 33-letnia córka zawiadomiła policję. Po godzinie 22, para nadal nie dotarła do domu, więc funkcjonariusze rozpoczęli poszukiwania.
Działania mundurowych trwały całą noc, aż do 9 rano. Około tej godziny jeden z policjantów natknął się w lesie na zaparkowany samochód, należący do poszukiwanych.
W pojeździe znajdowało się ciało 55-letniej kobiety, a 50 metrów dalej zauważono zwłoki jej męża. Ustalenia śledczych wskazywały na rozszerzone samobójstwo. Portal polsatnews.pl dowiedział się, że przypuszczenia się potwierdziły.
"Kobieta zmarła w następstwie uduszenia przez zadzierzgnięcie, a mężczyzna przez powieszenie się"
- przekazał Daniel Prokopowicz rzecznik Prokuratury Okręgowej w Kielcach. Dodał jednak, że sprawa wciąż jest badana i nie wykluczono całkowicie udziału osób trzecich.