Na warszawskim Mokotowie doszło w czwartek do niebezpiecznego zdarzenia. Na jednym ze skrzyżowań kierowca autobusu musiał gwałtownie hamować, żeby nie zderzyć się z pędzącym samochodem Prokuratury Krajowej. W wyniku zdarzenia ucierpiała 8-letnia dziewczynka. Nieoficjalnie pracownik PK miał pędzić około 100 km/h z dokumentami dla "ministra". Portal Niezalezna.pl próbował potwierdzić tę informację w prokuraturze. Jej rzecznik przekazał nam, że aby ustalić, dlaczego użyte zostały sygnały, potrzebne jest przeprowadzenie postępowania.
Policja o zdarzeniu została poinformowana chwilę przed godziną 10. Jak przekazał w rozmowie z TVN Warszawa komisarz Jacek Wiśniewski "uprzywilejowany pojazd na sygnałach wjechał skrzyżowanie na czerwonym świetle".
"Kierowca autobusu miejskiego linii 136 wykonywał w tym czasie manewr skrętu w lewo. Aby uniknąć zderzenia, gwałtownie hamował"
Jak dodał, w zdarzeniu ucierpiała 8-letnia dziewczynka, która przewieziono do szpitala.
O sprawie napisał też na portalu x.com Sebastian Kaleta. - Dostałem przed chwilą szokujące informacje i dramatyczne relacje mieszkańców Warszawy, którzy byli świadkami jak dzisiaj rano, ok. 9.20 na rogu Wołoskiej i Konstruktorskiej pędzący z ogromną prędkością pojazd widoczny na zdjęciu omal nie wbił się w autobus pełny ludzi, miała być w nim duża grupa dzieci - napisał.
"Według relacji zszokowanych świadków pojazd jechał grubo ponad 100 km/godz. Miał poruszać się na "bombach", ale nie zachowując jakichkolwiek środków ostrożności wjechał na skrzyżowanie z pełną prędkością na czerwonym świetle"
Jak dodał, "kierowca pojazdu po zdarzeniu miał oświadczyć, że jest kierowcą prokuratury i jedzie z dokumentami dla ministra. Dokumenty miały być po kilku minutach przekazane innemu kierowcy". Podkreślił, że w tej sprawie "wszystkie fakty muszą być ustalone, ponieważ ktoś mógł zginąć".
W sprawie niebezpiecznego zdarzenia portal Niezalezna.pl skontaktował się z Prokuraturą Krajową. Rzecznik PK prok. Przemysław Nowak potwierdził, że pojazd należał do jednostki.
"My, jako prokuratura, będziemy współpracować z policją, jak tylko będzie sobie tego życzyła. Jeśli stwierdzimy, że można wdrożyć postępowanie służbowe, to będziemy wdrażali. Na to potrzeba ustaleń, co tak naprawdę się wydarzyło"
Pytany o to, czy kierowca pędził z dokumentami dla ministra oznajmił, że "nie ma takiej wiedzy". Dodał, że wie z jakiego powodu został użyty sygnał. - Ustalenie tego wymaga postępowania i zadania pytania pewnym osobom, dlaczego tak się wydarzyło. Mam nadzieję, że policja w tym zakresie też prowadzi postępowanie - dodał.