Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Krajobraz po burzy. Wojsko walczy z żywiołem

Zniszczone domy z dachami brutalnie zerwanymi przez wichurę. Dziury po dachówkach przykryto plandeką, widok nieodparcie kojarzy się z prowizorycznie opatrzoną świeżą raną. Połamane drzewa. W panoramę zniszczenia wtapiają się sylwetki żołnierzy. Ci bez wytchnienia walczą, by to, czego nie zdołał zniszczyć wicher, ocalić przed wodą.

Droga nr 22, odcinek z Chojnic w kierunku Rytla. Kierowcy zwalniają, wielu przystaje. Robią zdjęcia, kręcą filmiki. Uwieczniają naturę, która pokazała swe drugie, groźne oblicze. Widok tego, co zostało z kilkukilometrowego odcinka lasu, jaki mija się w drodze do wsi, po prostu wbija w ziemię. Ocalały tylko pojedyncze drzewa, sterczą powyginane. Inne złamały się na wysokości kilku metrów. Reszta, wyrwana z ziemi, celuje w niebo bezużytecznymi już korzeniami.

Jednak droga jest już przejezdna. Do Rytla docieram bez problemu. Tu rozmawiam z mieszkańcami.

Jeden z nich, 74-letni pan Edmund, w czasie nawałnicy był w domu z żoną i wnukami. – Nigdy nie przeżyłem czegoś podobnego – opowiada. Z jego relacji wynika, że pierwsze błyskawice pojawiły się wieczorem, około godz. 21. Jednak nawałnica przyszła dopiero godzinę później. W domu zgasły światła, bo odcięło prąd. Siedzieli więc w ciemności, co chwila rozdzieranej przez pioruny. Ale nie słyszeli grzmotów, tylko potężny huk wiatru i łoskot łamanych drzew. Przez okna widzieli niewiele.

(…) 

Pierwszej pomocy poszkodowanym udzielili strażacy. Przez kilka godzin udrożniali drogi z połamanych drzew, aby dostać się do Suszka, gdzie po nawałnicy uwiezione były dzieci z obozu harcerskiego. Pomagali także przy usuwaniu skutków wichury we wsiach.

(…) 

Do pomocy włączyło się wojsko, w tym także żołnierze rumuńscy, brytyjscy i amerykańscy, służący w utworzonych na terenie naszego kraju Batalionowych Grupach Bojowych. Dowództwo Generalne Rodzaju Sił Zbrojnych utworzyło zgrupowanie „Chojnice”. – Dla mieszkańców jesteśmy mniej widoczni niż strażacy czy wolontariusze, bo pracujemy w lesie przy udrażnianiu rzeki Brdy – mówi dowodzący zgrupowaniem pułkownik Adam Przygoda. Choć mniej widowiskowa niż działania wśród zniszczonych zabudowań, które tak chętnie „łapią” obiektywy kamer, ta praca jest równie ważna.

Cały reportaż z miejsc po nawałnicy znajdziecie w najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”, dostępnym w sprzedaży od środy (23 sierpnia).

Źródło: Gazeta Polska