Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz miał dziś swoje pięć minut i wykorzystał je należycie. Padły głębokie słowa o odpowiedzialności, wartościach, chrześcijaństwie - wszystko po to, żeby usprawiedliwić przystąpienie do Kolacji Obywatelskiej. "Jestem odpowiedzialny za życie partii, a nie za jej piękną śmierć" - podkreślił nawet.
Dzisiaj w siedzibie Biblioteki Publicznej m.st. Warszawy odbyła się konferencja pt. "Współczesne oblicza chrześcijańskiej demokracji" organizowanej przez Instytut Polityczny im. Macieja Rataja pod honorowym patronatem lidera PSL Władysława-Kosiniaka-Kamysza.
Gośćmi konferencji prócz polityków PSL byli m.in. b. wicepremier i b. szef MSWiA Ludwik Dorn, historyk, politolog i działacz podziemnej Solidarności Aleksander Hall oraz profesor Uniwersytetu Warszawskiego Jacek Wojnicki.
Kosiniak-Kamysz w swoim wystąpieniu podkreślił, że utrzymanie i zachowanie tradycji jest możliwe tylko wtedy, "kiedy się żyje, nie wtedy, kiedy się umiera". "Ja jestem odpowiedzialny za życie tej partii, a nie za jej piękną śmierć" - oświadczył prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jak dodał, "odpowiedzialność za życie jest podstawową rolą lidera partii, ale też jej członków". "Wtedy jest zachowana i tradycja, i tożsamość, kultura i obyczaje" - zaznaczył szef Ludowców.
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że wtorkowe spotkanie było dla niego ważnym drogowskazem, "w którą stronę my dalej mamy pójść, żeby decydować i kreować Polskę, Europę i świat taki, jak chcemy".
W ocenie polityka dziś jest gigantyczna potrzeba partii chrześcijańskiej, która ma wartości ludowe i narodowe. Dodał, że nie ma szans stworzenia partii, która odnosi się tylko do jednej grupy zawodowej. "Bo ona nawet nie przekroczy 3 procent" - podkreślił prezes PSL. Jego zdaniem obrona i krzewienie wartości chrześcijańskich jest potrzebne. "Bo one są w naturalny sposób wpisane w największą grupę społeczną w Polsce" - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
Kosiniak-Kamysz przypomniał, że nie tak dawno trwała dyskusja na temat tego, jak PSL ma iść w wyborach do PE, czy przyłączyć się do Koalicji Europejskiej, czy startować pod własnym szyldem.
Pamiętam wiele głosów, w pociągu, w tramwaju na ulicy, osoby podchodziły do mnie w ostatnich latach - teraz szczególnie, bo ta rozpoznawalność jest jeszcze większa. I one mówiły mi jeszcze przed wyborami samorządowymi: "ale pan super występuje, zgadzamy się z panem, bardzo dobrze, ale ja mieszkam w mieście i na PSL nie mogę zagłosować. Ja nie mam hektarów"
- relacjonował Kosiniak-Kamysz.
Według niego, przyłączenie się PSL do Koalicji Europejskiej "daje szanse na otwarcie się na wyborcę, który, by nigdy nie pomyślał, że zagłosuje na PSL".
Wiele osób mówi, że nigdy by nie pomyślało, że może zagłosować na kandydata PSL, ale na tej wspólnej liście ten wybór jest łatwiejszym a szczególnie dla tego wyborcy konserwatywnego, chadeckiego, który szuka
- zauważył Kosiniak-Kamysz.