Suwerenne państwo ukraińskie powinno posiadać jeden, niezależny, autokefaliczny Kościół prawosławny - podkreślił w komunikacie Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny. Zaznaczono jednocześnie, że Kościół Prawosławny Ukrainy" (PCU) nie spełnia warunków kanoniczności". Przypomnijmy, że polska cerkiew od dawna utrzymuje niebezpiecznie bliskie związki z Kremlem, a na czele Polskiego Kościoła Prawosławnego stoi duchowny zarejestrowany jako tajny współpracownik SB.
Kancelaria Prawosławnego Metropolity Warszawskiego i całej Polski wydała komunikat, w którym podkreślono, że "Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny jest za nadaniem, w oparciu o normy dogmatyczno-kanoniczne, autokefalii dla całej Cerkwi w Ukrainie, a nie grupie odstępców".
Z oświadczenia dowiadujemy się też, że "odstępcy od nauki Św. Cerkwi nie mogą reprezentować zdrowego organizmu cerkiewnego", bo "narusza to jedność eucharystyczną całego prawosławia".
Zaznaczono, że "utworzony w 2018 r. i proklamowany w 2019 r., tzw. Kościół Prawosławny Ukrainy nie spełnia warunków kanoniczności".
- wyjaśniono w komunikacie.
Przypomniano, że "były metropolita Filaret, decyzją Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej z 1992 r., został pozbawiony święceń biskupich i kapłańskich z zachowaniem jedynie ślubów zakonnych".
Jak ujawnił niedawno Paweł P. Wróblewski na portalu Niezalezna.pl - 19 sierpnia specjalnym gościem podczas liturgicznych obchodów Przemienienia Pańskiego na Grabarce, szczególnego dla prawosławnych w Polsce miejsca kultu, był metropolita Innocenty Wasiliew, zwierzchnik diecezji litewskiej Patriarchatu Moskiewskiego.
Innocenty wielokrotnie był wysłannikiem Moskwy w sprawach kryzysowych szczególnej wagi, np. w latach 2006-2007 r. pacyfikował falę przechodzenia rosyjskich parafii w Wielkiej Brytanii pod jurysdykcję Patriarchatu Konstantynopola. Od 1999 r. odpowiadał za parafie moskiewskie na zachodzie Europy (Francja, Włochy, Szwajcaria, Hiszpania i Portugalia), ale także działał w Japonii. W 2000 r. otrzymał od Putina Order Przyjaźni „za wielki wkład w rozwój duchowych i kulturalnych więzi społeczności zagranicznej z Rosją”, a w 2017 r., po siedmiu latach kierowania metropolią wileńską, Kreml przyznał mu Order Honoru „za wielki wkład w zachowanie rosyjskiego dziedzictwa kulturowego i duchowego, umacnianie przyjaźni między Federacją Rosyjską i Litwą”. Jest absolwentem Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych w Moskwie (miał problemy z ukończeniem studiów, jednak wszystko się zmieniło po kontakcie z KGB), pracował m.in. w Centralnej Rozgłośni Radiowej dla Zagranicy w strukturach Państwowej Telewizji i Radia ZSRS oraz w Instytucie Informacji Naukowej dla Nauk Społecznych Akademii Nauk ZSRS.
Z kolei w grudniu 2021 r. przedstawiciele rosyjskiej fundacji założonej i finansowanej przez Rosatom, państwowy koncern nuklearny, wizytowali najwyższych dostojników polskiej cerkwi, która fakt tych spotkań ukrywała w tajemnicy. Fundacja Rosatomu - jak sprawdziła "Gazeta Polska" - sfinansowała m.in. ukończenie budowy i wnętrz współczesnej warszawskiej cerkwi św. Sofii Mądrości Bożej oraz film dokumentalny z udziałem polskich hierarchów prawosławnych.
Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny od lat w sporze religijnym na Ukrainie jasno stoi po stronie Patriarchatu Moskiewskiego. "Odstępcy od Cerkwi, przy tym pozbawieni święceń kapłańskich, nie mogą reprezentować zdrowego organizmu cerkiewnego. Jest to działanie niekanoniczne i narusza jedność eucharystyczną i międzyprawosławną" - tak o uznanym przez Konstantynopol kościele ukraińskim pisała Kancelaria Św. Soboru Biskupów Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w kwietniu 2019 r. Legalności autokefalicznego kościoła prawosławnego Ukrainy nie uznają - prócz Moskwy - jedynie Prawosławny Patriarchat Antiocheński (z siedzibą w Damaszku), znany z prorosyjskości Serbski Kościół Prawosławny oraz uwikłany w komunizm Rumuński Kościół Prawosławny (patriarcha Rumunii w latach 1986-2007 Teoktyst akceptował... wyburzanie cerkwi przez reżim Ceaușescu i wychwalał go nawet po masakrze ludności przed cerkwią w Timisoarze).
Przypomnijmy, że abp Sawa - który stoi na czele polskiej cerkwi - został według akt IPN zarejestrowany w 1966 r. jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Jurek". Z bezpieką miał współpracować aż do końca lat 80. i to bardzo gorliwie, charakteryzując kandydatów na biskupów ("despota", "intrygant", "rozrabiaka"), krytykując ówczesnego metropolitę Bazylego (zresztą również współpracownika SB), donosząc na duchownych (m.in. o homoseksualnych skłonnościach). Jak pisali historycy Krzysztof Sychowicz i Mariusz Krzysztofiński - "TW Jurek, związany z kurią metropolitalną w Warszawie, zapewniał SB bezpośredni dopływ informacji pozwalających kontrolować działalność Kościoła prawosławnego w Polsce [...] Współpracownik ten wykorzystywany był też do niwelowania wpływów opozycji politycznej PRL na wyznawców prawosławia".
Dzisiejszy metropolita Polski - który miesiąc temu przyjmował delegację fundacji Rosatomu - miał w PRL przekazywać SB informacje z obrad Światowej Rady Kościołów.
Według akt IPN - rozmawiając ze służbami - sugerował także dla własnych korzyści usunięcie ze stanowisk kościelnych kilku innych biskupów prawosławnych, starał się również popsuć stosunki między prawosławnymi a "Solidarnością". "TW „Jurek” nie tylko zgłaszał się na umówione spotkania z oficerem prowadzącym, lecz wykazywał również inicjatywę w ich aranżowaniu" - piszą o abp. Sawie Sychowicz i Krzysztofiński, informując o przyjmowaniu przez niego pieniędzy i prezentów (m.in. radioodbiornik i Sawa) od SB. "Pełniąc funkcję przełożonego klasztoru i seminarium w Jabłecznej, Sawa był pierwszorzędnym źródłem informacji, pozwalającym kontrolować SB te środowiska. Informował o listach i książkach (bezdebitowych) przesyłanych do klasztoru, dzięki czemu SB podjęła kroki w celu ustalenia kanałów przerzutu tej literatury". TW "Jurek" ustalał też na zlecenie bezpieki powiązania prawosławnych studentów "z osobami pochodzenia białoruskiego i ukraińskiego reprezentującymi tendencje nacjonalistyczne".