- Jana Pawła II traktowaliśmy jak kogoś, kogo od kilkuset lat w Polsce nie mieliśmy. Króla, przywódcę narodu. I nieważne, czy ktoś był wierzący, czy niewierzący - mówi Jarosław Kiliński, który w czasie przerwanego meczu z 2005 r. był szefem Wiary Lecha, stowarzyszenia kibiców z Poznania. Jak podkreśla, w czasie pielgrzymek Jana Pawła II z lat 90. najbardziej udekorowane były dzielnice biedne i niebezpieczne, a w wielu miastach po odejściu Ojca Świętego marsze uformowały się wokół kibiców. Te wydarzenia zmieniły ruch kibicowski. – Ale nie tak, jak chciała Gazeta Wyborcza, że wszyscy się pojednają i już nie będą kłócić. Stało się zupełnie coś innego, to od tych wydarzeń nabrały rozmachu działania patriotyczne czy dotyczącej pamięci historycznej – stwierdził Kiliński rozmowie z Piotrem Lisiewiczem w „Wywiadzie z chuliganem”. Film z tych niesamowitych wydarzeń oraz rozmowę z liderem kibiców Lecha obejrzeć można poniżej [Zobacz film pod tym tekstem].
W czasie meczu Lecha Poznań z Pogonią Szczecin na boisko wbiegł kibic w bluzie z kapturem i kazał sędziemu natychmiast zakończyć zawody. „Przerwać mecz!” – skandował cały stadion. Powodem była podana przez włoskie media informacja o śmierci Jana Pawła II. Informacja okazała się przedwczesna, papież zmarł następnego dnia, ale wydarzeń na stadionie Lecha Poznań nie dało się już zatrzymać. Kibice płakali, piłkarze obu drużyn zebrali się na środku boiska modląc się w kole. Wreszcie cały stadion odśpiewał Mazurek Dąbrowskiego i skandował „Dziękujemy”. Wszystko utrwaliły kamery telewizji Canal+.
Jarosław Kiliński, dziś historyk, był wówczas szefem atakowanego w mediach stowarzyszenia „Wiara Lecha. - To był jeden z trzech takich niezwykłych momentów w trakcie mojego życia, kiedy świat realny nagle zatrzymuje się. Przestaje się liczyć to wszystko, co nas dzieli, co nas dotyka w sprawach bieżących, okazuje się, że jesteśmy jednym narodem. Te wydarzenia to śmierć Jana Pawła II, katastrofa w Smoleńsku i atak Rosji na Ukrainę – powiedział w „Wywiadzie z chuliganem”.
Co Kiliński sądzi o obecnych atakach na Jana Pawła II z udziałem holenderskiego dziennikarza? - Trudno znaleźć w Polsce autorytet, który jako pierwszy rzuci się na Jana Pawła II. Dlatego używa się do tego jakiegoś zachodniego dziennikarza. Media lewicowo-liberalne pojawiają się tylko jako pudło rezonansowe, które odpowiednio nagłaśnia jego wątpliwe ustalenia. I one testują, jak daleko można przesunąć tę granicę, ile osób uda nam się przekonać, ilu obrzydzić postać Jana Pawła II. I starą, komunistyczną taktyką salami, będzie się ten próg odporności społeczeństwa przesuwać. To jest działanie na zasadzie naruszania fundamentu, szukania tego słabego punktu, testowania jak daleko można się posunąć w rzucaniu kalumnii.
W czasie protestów tzw. „strajku kobiet” to kibice Lecha przegonili atakujących pomnik papieża spod poznańskiej katedry. - Sytuację Kościoła w Polsce w tej chwili można przyrównać do katedry poznańskiej po kolejnym, sowieckim zniewoleniu. Przewraca się jedna ściana, ale zostają trzy. I oni dalej te trzy ściany będą kuli. Kościół w wielu krajach Zachodu to zupełne gruzowisko, więc tam już nie muszą zbyt wiele robić. Uważają, że aby zniszczyć Kościół, trzeba zniszczyć ten „przaśny i ludowy” katolicyzm w Polsce – mówi Jarosław Kiliński.
Wzruszające sceny z poznańskiego stadionu oraz rozmowę z Jarosławem Kilińskim obejrzeć można poniżej: