Podczas kuriozalnego "konkursu" na stanowiska szefa Prokuratury Krajowej i wysłuchania przed komisją powołaną przez Adama Bodnara, jednym z kandydatów był Dariusz Korneluk. W wystąpieniu pochwalił się zawodowymi sukcesami, krótko też opisał swoją ścieżkę zawodową. Wspomniał o początkach kariery, sięgnął nawet do czasów, gdy był asesorem. Ani słowem jednak nie zająknął się o egzaminie prokuratorskim. Mógł zapomnieć, bo jednak było to kilka dziesięcioleci temu.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Temat jednak wrócił. W zaskakujących okolicznościach.
Do Prokuratury Krajowej trafiły już co najmniej dwa zapytania w ramach ustawy o dostępie do informacji publicznej dotyczących ocen Korneluka z egzaminu prokuratorskiego - ustalił portal Niezalezna.pl W obu przypadkach jego podwładni odmówili podania tak banalnej informacji.
Dotarliśmy do treści jednego z pism.
Jak napisała prok. Monika Lewandowska, zastępca dyrektora Biura Prezydialnego:
"Zaznaczam, że zgodnie z art. 75 § 1 pkt 6 ustawy z dnia 28 stycznia 2016 r. - Prawo o prokuraturze (Dz.U.2024.390) jednym z warunków powołania na stanowisko prokuratora jest złożenie egzaminu prokuratorskiego lub sędziowskiego z wynikiem pozytywnym a nie na konkretną ocenę. W takiej sytuacji informacja o ocenach egzaminu nie stanowi informacji publicznej w rozumieniu art. 1 ust. 1 w zw. z art. 6 ust. 1 ww. ustawy".

Udało nam się ustalić, że Korneluk egzamin zdawał w listopadzie 1993 r. Najpierw pisemny, później ustny. Wtedy obowiązywał system ocen - od dwójki do piątki. Niestety, polegaliśmy próbując zgłębić pilnie strzeżoną tajemnicę prokuratory Bodnara - nadal nie wiemy jaką ocenę dostał Korneluk.
Panie prokuratorze, nie ma co się wstydzić. Zasługi na polu walki o praworządność są tak znaczące, że nawet jeśli to była "trójczyna na szynach" niczego nie zmieni.