Wizyta miała znaczenie jako bardzo silny impuls polityczny. Były też konkretne propozycje, ale istotne jest wyrażenie przekonania, że nie możemy patrzeć na wykrwawianie się, mordowanie narodu ukraińskiego
– powiedział Soloch.
Zwrócił uwagę, że wskutek działań Rosji ginie coraz więcej cywilów. Dodał, że "na pewno jest potrzebne dodatkowe przełamanie w sensie reakcji Zachodu".
Sankcje wchodzą w życie, ale potrzebne są działania. Próbą przełamania politycznego i moralnego była wizyta trzech premierów w Kijowie, pokazanie, że przedstawiciele wolnego świata, państw NATO i UE, przyjeżdżają rozmawiać, spotykać się fizycznie z przywódcami Ukrainy, z prezydentem Zełenskim i premierem Denysem Szmyhalem
– powiedział.
Wizytę uznał za "sygnał dla naszych zachodnich partnerów i sojuszników, żeby nie oswajać się z tym, co tam się dzieje, w tym sensie, że będziemy udzielali pomocy, przyjmowali setki tysięcy uchodźców z Ukrainy, słali broń, ale w sumie będzie to bezkonkludywnie trwało w sposób okrutny dla tych ludzi".
Szef BBN nawiązał też do spotkania ministrów obrony państw NATO w Brukseli, którego dotyczyło m.in. przygotowań nadzwyczajnego szczytu NATO w przyszłym tygodniu. "Zapowiedziano pewne decyzje, które w pierwszym rzędzie dotyczą zwiększenia siły odstraszania NATO. Była mowa o zwiększaniu obecności wojskowej sojuszników na wschodniej flance NATO" – powiedział.
"Sytuacja jest niezwykle dynamiczna. Nie wiemy do końca tu, w Polsce, z jakimi wojskami rosyjskimi będziemy mieli do czynienia na granicach – czy będzie to tylko Kaliningrad, jak do tej pory, czy również Białoruś lub, nie daj Bóg, Ukraina. Dlatego istotne są szczyt NATO w przyszłym tygodniu i wizyta w Europie, prawdopodobnie także w Polsce prezydenta Stanów Zjednoczonych" – stwierdził. "W te wydarzenia, które będą miały miejsce w przyszłym tygodniu, wpisuje się emocjonalnie – emocje są ważne w budowaniu przekazu politycznego - ale i politycznie wizyta trzech premierów" – dodał.