- W 2006 lub 2007 r. nagraliśmy film, na którym ja z Lechem Wałęsą prowadzę dyskusję na temat jego rzekomego skoku przez mur. Najpierw przekonywał, że skakał przy pierwszej bramie, następnie, że przy drugiej. Z rozmowy wyszło, że potem jeszcze przy trzeciej bramie próbował go wprowadzić tajny współpracownik o pseudonimie „Kolega” – mówi w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" Andrzej Bulc, słynny działacz opozycji demokratycznej w PRL.
Jan Przemyłski, "GPC": W zeszłym tygodniu portal Tvp.info opublikował nagranie rozmowy nieżyjącego już biznesmena Jana Kulczyka i byłego premiera, a obecnego europosła Leszka Millera, z której jednoznacznie wynika, że Lech Wałęsa został przywieziony na strajk do Stoczni Gdańskiej, a nie skakał przez mur – jak przekonywał przez lata. Jak Pan zareagował na tę informację?
Andrzej Bulc: Od razu, gdy dotarła do mnie ta informacja, zadzwoniłem do swoich kolegów ze środowiska opozycji demokratycznej w PRL. W 2006 lub 2007 r. nagraliśmy film, na którym ja z Lechem Wałęsą prowadzę dyskusję na temat jego rzekomego skoku przez mur. Najpierw przekonywał, że skakał przy pierwszej bramie, następnie, że przy drugiej. Z rozmowy wyszło, że potem jeszcze przy trzeciej bramie próbował go wprowadzić tajny współpracownik o pseudonimie „Kolega”. Kilka lat temu także TVP wyprodukowało film pt. „Droga wodna niestrzeżona”, w którym znalazły się fragmenty tej mojej rozmowy z Wałęsą. Ja mam oczywiście swoją teorię na osławiony skok, jednak warto by było przypomnieć ten materiał, pokazać społeczeństwu, ile wersji przedstawił Lechu.
Jaka jest Pana teoria?
Świętej pamięci Ania Walentynowicz od samego początku mówiła, że Wałęsę przywieźli do stoczni motorówką, ale niewiele osób jej wtedy wierzyło. Po przeanalizowaniu jego wszystkich „skoków” moja teoria jest taka, że dostarczyli go na miejsce właśnie motorówką, jednak trochę za wcześnie. W stoczni nie było wtedy jeszcze dużo osób. Bezpieka wsadziła go do mieszkania operacyjnego, które znajdowało się przy bramie nr 1. Tam jest uliczka, która odchodzi od ul. Wałowej i kończy się tą bramą. Ogrodzenie jest bardzo wysokie, nie ma możliwości przeskoczenia go. Następnie, gdy strajk już przybierał na sile, przewieźli go samochodem pod bramę nr 3 Stoczni Gdańskiej. Tam próbował go wprowadzić wspomniany wcześniej TW „Kolega”. Jednak straż przemysłowa na to nie pozwoliła. Wtedy być może gdzieś tam w okolicach drugiej bramy się przedostał. Warto zaznaczyć, że Wałęsa wmawiał, że pierwszą próbę podjął pod bramą pierwszą, co, jak wspomniałem, jest niemożliwe, a następnie pobiegł pod drugą. O trzeciej nie wspomniał, co się kupy nie trzyma. Ponadto przekonywał, że zgubił but, bo bezpieka próbowała go zatrzymać, a w stoczni miał oba.
CZYTAJ całość wywiadu z Andrzejem Bulcem w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"!
Poniedziałkowe wydanie „Codziennej” dostępne jest w salonach sprzedaży oraz na https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC pic.twitter.com/63xydiuD6R
— GP Codziennie (@GPCodziennie) February 24, 2020