Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Karki Trzaskowskiego w amoku. Lisiewicz: „J…ć lokatorów, anarchistów i w ogóle wszystkich!”

„J…ć PiS” już nieaktualne! Od dziś obowiązuje hasło „J…ć wszystkich, co nie z Trzaskowskim”. 27 kwietnia 2025 przejdzie do historii jako dzień, w którym demokracja walcząca dzielnie spacyfikowała anarchistów, demokratyczną lewicę, związkowców i lokatorów, którzy chcieli zadać niewygodne pytania Rafałowi Trzaskowskiemu. Pytanie dotyczyć miało nie polityki, a problemów mieszkańców jednego z osiedli – pisze dla portalu Niezależna.pl Piotr Lisiewicz.

„Po co przychodzicie tutaj prowokować?” - krzyczał do nich poseł PO Patryk Jaskulski. „Nie prowokować, pytać” – wyjaśniali mieszkańcy. Młodzi aktywiści lokatorscy i lewicowi zostali wyniesieni z wiecu Trzaskowskiego niemal identycznie, jak parę tygodni reporter Telewizji Republika. I powód ten sam: Trzaskowski źle radzi sobie z niewygodnymi pytaniami.

Reklama

Jego ochroniarze byli zapewne szykowani do rozprawy z dziennikarzami Telewizji Republika, zwolennikami Karola Nawrockiego czy Sławomira Mentzena. Trafili na ludzi z drugiej strony barykady, zapewne bliskich poglądami do np. Adriana Zandberga. I przystąpili do ich pacyfikacji, żeby niewygodnych pytań nie było. To w sumie logiczne: kto uważa, że będąc U WŁADZY (to inna sytuacja, niż w opozycji, gdy wykrzykuje się radykalne hasła) może „j…ć” największe ugrupowanie opozycyjne, a nie dyskutować z nim na argumenty, za chwilę przeniesie to na wszystkich, co nie klęczą z uwielbieniem przed Tuskiem i Trzaskowskim.

I tak się stało: najpierw Trzaskowski postanowił „wyj…ć” z debaty także swoich koalicjantów, jak Hołownia czy Biejat, potem „wyj…ć” z niej niewygodnych dziennikarzy. W Krakowie prezydent Aleksander Miszalski zarządził, by „wyj…ć” z miasta wszystkie inne plakaty, niż te z uśmiechniętym Trzaskowskim. W Częstochowie „wyj…ano” z wiecu Rafała Trzaskowskiego nastoletniego youtubera z kanału „Polska nade wszystko”.

Teraz przyszedł czas na środowisko poznańskiego skłotu Rozbrat, dobrze mi niegdyś znane, bo wspólnie, ponad podziałami, działaliśmy niegdyś w obronie masakrowanej Czeczenii w Komitecie Wolny Kaukaz. Tak, to było wtedy możliwe i nikt nikogo nie „j…ł”, bo ma inne poglądy. Anarchiści z Rozbratu, z których ideologicznymi poglądami się nie zgadzam (co nie oznacza, że nie zgadzam się w każdej sprawie) zasługują na szacunek pod jednym względem: od ponad 30 lat uparcie głoszą swoje poglądy, które nierzadko stawiają ich w kontrze do PO. W bardzo konkretnych, merytorycznych sprawach, jak obrona lokatorów przed eksmisjami, obrona ofiar dzikiej reprywatyzacji, pracowników, najuboższych itp. To nie są zmyślone problemy, a poznańscy anarchiści nie są „głupimi lewakami”, jak czasem mówią o nich na prawicy.

Przyszli do Trzaskowskiego z konkretnym problemem, który opisali następująco: „Właśnie trwa wiec wyborczy Rafała Trzaskowskiego, na którym przemawiał również Jaśkowiak. Wraz ze Maltańskie Nasz Dom oraz Poznańskie Koło Młodych Inicjatywy Pracowniczej udaliśmy się zapytać kandydata Koalicji Obywatelskiej, która rządzi w Poznaniu czy zamierza rozwiązać problem osiedla Maltańskiego zgodnie z interesem mieszkańców, a nie deweloperów i kurii”.

Jak się okazało, nawet krytyka kurii im nie pomogła w oczach sztabu Trzaskowskiego! Bo w odpowiedzi usłyszeli: „J…ć Rozbrat” i zostali „wyj…ni” z wiecu, gdzie wszyscy mają tylko klaskać i chwalić geniusz i nieomylność Rafała.

Źródło: niezalezna.pl
Reklama