Badania identyfikacyjne pochowanych w niedzielę ofiar komunistycznych zbrodni zamordowanych w więzieniu na Mokotowie prowadzili naukowcy z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie oraz Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dra Jana Sehna w Krakowie w ramach projektu Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów.
- Materiał pochodzący z Łączki był ekstremalnie trudny - powiedział koordynator projektu dr hab. n. med. Andrzej Ossowski z Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego. - Miało na to wpływ wiele czynników - przede wszystkim zachowanie szkieletów. Mieliśmy do czynienia z sytuacjami, gdy zachowało się 5-10 proc. szkieletu. Istotne jest też to, że ofiary chowano w wieloosobowych jamach; w tym miejscu zrobiono kompostownik i śmietnik
– wyliczał genetyk.
Jak dodał, większość osób pochowanych w kwaterze „Ł” cmentarza na warszawskich Powązkach nie było w zakresie zainteresowania badaczy - na Łączce chowano też zbrodniarzy niemieckich i ukraińskich, morderców czy przestępców, na których wyroki wykonywano w więzieniu mokotowskim.
Badania materiału genetycznego przeprowadzono także w przypadkach, gdy znalezione zostały zaledwie fragmenty kostne, których zwykle nie poddaje się analizie.
- Cały materiał, który przekazano do projektu PBGOT, został przebadany. Obecnie zajmujemy się analizą szczątków, które były bardzo źle zachowane, nie ma dobrych profili genetycznych. Podejmujemy też bardzo zaawansowane badania – chcemy zidentyfikować szczątki osób, dla których mamy materiał porównawczy od bardzo dalekich krewnych
– powiedział Ossowski.
Genetyk wyjaśnił, że naukowcy przygotowują się do badań całych genomów mitochondrialnych. - Będą to pierwsze tak szeroko zakrojone badania na świecie, jeżeli chodzi o ofiary zbrodni komunistycznych czy niemieckich – wskazał.
- Jest wobec tego szansa na identyfikację kolejnych ofiar z Łączki – podkreślił badacz. - Wymaga to zaangażowania olbrzymiego aparatu naukowego. Poczyniliśmy już pierwsze kroki: pobraliśmy kolejny materiał, jako że badania wymagają dużej ilości DNA. Prowadzone są prace laboratoryjne – wyjaśnił Ossowski. Specjaliści zamierzają starać się o grant naukowy dla badań.
Naukowcy mają już tzw. typowanie genetyczne dla kilku osób, dane są jednak niewystarczające do uznania ich za zidentyfikowane – to one mają być poddane zaawansowanym badaniom. - Mamy nadzieję, że pozwoli to na identyfikację kolejnych kilku, może kilkunastu osób. Nie można jednak spodziewać się spektakularnych sukcesów – należy pamiętać, że nie odnaleziono jednej trzeciej ofiar – zaznaczył Ossowski.
Zapytany o prawdopodobieństwo identyfikacji szczątków rtm. Witolda Pileckiego czy gen. Augusta Fieldorfa „Nila” odpowiedział, że im więcej badań jest wykonywanych i im więcej jest zidentyfikowanych osób, tym mniejsza szansa na odnalezienie obu żołnierzy. - Co nie znaczy, że nie ma ich wśród ofiar - zastrzegł.
Ossowski wskazał, że największym problemem w badaniach jest brak materiału porównawczego.
- Od 2014 r. trafiło do nas zaledwie kilka próbek. Narosło wokół badań genetycznych wiele mitów, jak choćby to, że można zidentyfikować osobę w oparciu o materiał od bardzo dalekich krewnych. Czasem to możliwe, jednak w większości przypadków potrzebujemy materiału od bardzo bliskich krewnych – dzieci lub rodzeństwa ofiar
– powiedział genetyk.
Polska Baza Genetyczna Ofiar Totalitaryzmów działa przy Pomorskim Uniwersytecie Medycznym od 2012 r. Badacze zidentyfikowali ponad 100 ofiar zbrodni reżimów totalitarnych, w tym żołnierzy podziemia niepodległościowego: Danutę Siedzikównę „Inkę”, Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę” czy Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”.
W wyniku prac IPN w Kwaterze „Ł” Cmentarza Wojskowego na Powązkach w latach 2012-17 ujawniono szczątki ok. 220 osób. Do tej pory udało się zidentyfikować 71 nich.
Trumny ze szczątkami 22 ofiar zbrodni komunistycznych zostały złożone w niedzielę w Panteonie - Mauzoleum Żołnierzy Wyklętych-Niezłomnych na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Poprzednia uroczystość pogrzebowa, podczas której pożegnano 35 zidentyfikowanych ofiar odbyła się 27 września 2015 r.