Oddział ginekologiczno-położniczy w Lesku w ubiegłym roku przyjął 1200 pacjentek, ale przeprowadzono tylko 197 porodów. Koszt funkcjonowania porodówki to pół miliona złotych miesięcznie, a refundacje z Narodowego Funduszu Zdrowia nie pokrywają nawet części wydatków.
Wicestarosta leski Wiesław Kuzio nie ukrywał rozgoryczenia decyzją radnych. "Funkcjonowanie porodówki kosztuje pół miliona złotych miesięcznie, a wyceny Narodowego Funduszu Zdrowia nie wystarczają na utrzymywanie tego oddziału" - tłumaczył. Sytuacja finansowa szpitala jest katastrofalna - zadłużenie wynosi już 116 milionów złotych, a każdy miesiąc oznacza kolejne straty.
Oddział zawieszony, lekarzy brak
Problemy porodówki w Lesku to nie tylko kwestia finansów. Od 1 lipca oddział ginekologiczno-położniczy nie funkcjonuje z powodu braku kluczowego personelu - neonatologa. Planowane wznowienie działalności 1 września zostało przełożone na kolejny miesiąc, ale perspektywy nie są optymistyczne.
"Nie mamy pediatry, neonatologa, a oddział ginekologiczno-położniczy bez takich lekarzy nie może funkcjonować, bo nie będzie miał kto zbadać noworodka" - podsumował wicestarosta Kuzio, malując ponury obraz sytuacji.
Decyzja radnych ma szerszy wymiar niż tylko lokalny. Porodówka w Lesku to jedyny taki oddział w tej części Podkarpacia, obsługujący pacjentki z trzech powiatów: leskiego, sanockiego i bieszczadzkiego. Zamknięcie oddziału oznaczałoby, że przyszłe mamy będą musiały rodzić w znacznie oddalonych szpitalach w Brzozowie, Krośnie lub Przemyślu. To nie tylko kwestia wygody, ale przede wszystkim bezpieczeństwa - dłuższa podróż do szpitala może być krytyczna w sytuacjach nagłych.
Reorganizacja czy upadek?
Zarząd powiatu proponował likwidację oddziału ginekologiczno-położniczego przy jednoczesnym utworzeniu oddziału ginekologicznego. Wicestarosta Kuzio przed głosowaniem apelował do radnych o przyjęcie uchwały, argumentując, że "tylko reorganizacja szpitala i wynikające z tego zmniejszenie kosztów może uratować placówkę".
"Nie wiem co będzie dalej" - szczerze przyznał wicestarosta po głosowaniu, a te słowa najlepiej oddają obecną sytuację. Radni, odrzucając propozycję likwidacji, nie przedstawili alternatywnego planu ratowania szpitala.
Przypomnijmy, że poprzednia minister zdrowia Izabela Leszczyna zarzekała się, że porodówka w Lesku będzie działać. "Porodówka w Lesku w lipcu i sierpniu jest w remoncie. Od września będzie funkcjonować" - zapowiadała. Nic takiego jednak nie nastąpiło.