Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Jaśkowiak odpowiada na oskarżenia. "Muszę zachować pewną ostrożność"

Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zarzucił kłamstwo swojej byłej zastępczyni. Jeśli z panią Kierzek-Koperską będę rozmawiał, to jednak przy świadkach - powiedział dziś. W poniedziałek SMS-em poinformował swoją zastępczynię o odwołaniu ze stanowiska.

PO/twitter.com

W poniedziałek Jaśkowiak za pomocą SMS-a poinformował swoją zastępczynię Katarzynę Kierzek-Koperską o odwołaniu z funkcji. W kwietniu publicznie krytykował ją za wprowadzenie zakazu wstępu do miejskich lasów bez konsultacji. Po zwolnieniu Kierzek-Koperska oświadczyła, że Jaśkowiak kłamał w tej sprawie.

Po zwolnieniu Kierzek-Koperska udostępniła mediom SMS-a od Jaśkowiaka, według którego miał on wiedzieć o decyzji dotyczącej zamknięcia miejskich lasów z powodu zagrożenia koronawirusem. „Prezydent kłamał ws. lasów” - powiedziała wczoraj. Zarzuciła prezydentowi m.in., że traktował ją gorzej niż innych zastępców. Oceniła również, że samorządowiec „nie lubi kobiet w swoim otoczeniu”, a zwolnienie nie dotyczyło jej kompetencji.

- Jeżeli ona w tej chwili dopuszcza się tego typu kłamstw, to muszę zachować pewną ostrożność. Także, jeśli z panią Kierzek-Koperską będę rozmawiał, to jednak przy świadkach

- przyznał dziś Jacek Jaśkowiak.

Potwierdził, że o zwolnieniu ze stanowiska powiadomił ją SMS-em. - Zwolniłem ją, podpisując stosowne zarządzenie. Chciałem ją o tym poinformować. Ponieważ pani Kierzek-Koperska nie odebrała telefonu, wysłałem do niej smsa. Uznałem, że lepiej by dowiedziała z wiadomości ode mnie niż z mediów. To nie jest tak, że zwalniam SMS-ami - zaznaczył.

Dodał, że udostępniony przez Kierzek-Koperską SMS dotyczący zamknięcia miejskich lasów był poprzedzony inną wiadomością. Dwie godziny wcześniej Kierzek-Koperska miała go powiadomić, iż sama podjęła w tej sprawie decyzję m.in. z powodu zainteresowania tematem przez dziennikarzy.

- Ta decyzja była podjęta absolutnie bez mojej zgody. Pani Kierzek-Koperska, mówiąc, że o tym wiedziałem, kłamie. Zostałem poinformowany przez nią post factum. Przyjąłem tę decyzję po prostu do wiadomości. Proszę wziąć pod uwagę, że to był gorący czas i sms-ów, na które musiałem odpowiedzieć, miałem kilkadziesiąt dziennie

- podkreślił.

Ocenił, że w tej sprawie jego zastępca działała nieprofesjonalnie. - Decyzje muszą być podejmowane zgodnie z obowiązującym w naszej strukturze trybem, a nie emocjonalnie, w reakcji na pytanie od dziennikarza, jak w przypadku zakazu wstępu do lasów miejskich. Tak nie można działać. To są zbyt ważne decyzje, by podejmować je chaotycznie - dodał.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Jacek Jaśkowiak #Katarzyna Kierzek-Koperska

am