Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Jaki Irak odwiedzi papież 

Stolica Apostolska ujawniła, że w dniach 5–8 marca papież Franciszek odbędzie pielgrzymkę do Iraku. Pierwotnie miała się ona odbyć w 2020 r., ale było to niemożliwe z powodu pandemii. A dziś świat już jest inny. Irak jest tą przestrzenią, gdzie może się zmaterializować reset pomiędzy Waszyngtonem a Teheranem. W Iraku rozpoczęły również swoją grę Turcja, Arabia Saudyjska i Izrael. To powoduje wiele napięć, a eksperci zastanawiają się, czy władze irackie będą w stanie zapewnić bezpieczeństwo papieżowi oraz jego świcie. 

fot. Casa Rosada (Argentina Presidency of the Nation), CC BY-SA 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=28443772

Program papieskiej pielgrzymki zaczyna się w irackiej stolicy w Bagdadzie 5 marca. Następnego dnia papież Franciszek uda się do świętego dla szyitów miasta Nadżaf oraz do Ur chaldejskiego. 7 marca papież odwiedzi północ kraju i nawiedzi znajdujący się już w autonomicznym regionie kurdyjskim Irbil, a także odbudowujący się po okupacji i odbiciu z rąk ISIS Mosul oraz historyczne centrum irackich chrześcijan – miasto Karakosz.

Od Ur do Mosulu

Irak to w dużej mierze starożytna Mezopotamia, a więc kolebka cywilizacji i kultury Zachodu. To na południe od Bagdadu archeolodzy identyfikują Ur chaldejskie, z którego wedle Starego Testamentu ponad 4000 lat temu wywędrował do Ziemi Kaanan praojciec monoteizmu Abraham. Mezopotamia, a szczególnie jej północna część, na której znajdowała się budząca strach i grozę Asyria, to również miejsce powstawania pierwszych kościołów. Wedle tradycji św. Tomasz ewangelizował okolice Mosulu, Niniwy i Karakoszu, zanim wywędrował dalej do Indii. Kościół, który tam powstał, do dzisiaj posługuje się językiem syriackim, czyli aramejskim, i pomimo nastania islamu i upadku Persji w VII w. docierał ze swoją aktywnością ewangelizacyjną do Indii, Chin, a nawet Japonii. 

Wieki XX i XXI to dla irackiej mozaiki religijnej czas zagłady. Do wczesnych lat 50. XX w. Irak opuścili Żydzi, którzy nad rzekami Babilonu żyli ponad 2500 lat. Oprócz dominujących w Iraku muzułmańskich szyitów i sunnitów w starożytnej Mezopotamii mieszkają jeszcze tajemniczy jezydzi, uważani przez muzułmanów za czcicieli diabła w związku z pomyłką lingwistyczną – czczony przez nich anioł Melek Taus ma jedno z imion przypominające arabskie słowo „szaitan” oznaczające diabła – oraz mandejczycy, czyli tzw. chrześcijanie św. Jana – ongiś zidentyfikowani jako zwolennicy Jana Chrzciciela i jego misji mesjańskiej stojącej w opozycji do chrześcijaństwa. Wedle szacunków do 2003 r., więc od amerykańskiej interwencji, w Iraku mieszkało ponad 1 mln chrześcijan skupionych w różnych historycznych Kościołach, które w różnych czasach historycznych albo się łączyły z Rzymem, albo się od niego oddzielały. Dziś można zakładać, że od 100 do 200 tys. chrześcijan pozostało na ziemi, do której ongiś zmierzał prorok Jonasz po swoich przygodach z wielorybem. 

Chrześcijan w Mosulu już nie ma

Z perspektywy chrześcijan na Bliskim Wschodzie wszelkie spory elit kościelnych, schizmy, konflikty są nieistotne i wtórne wobec coraz częstszych czasów grozy. Od 2003 r., a więc od obalenia Saddama Husajna, doszło do radykalizacji konfliktu i bezpośredniej wojny pomiędzy muzułmańskimi sunnitami i szyitami, przez co przemoc rozlała się i na irackich chrześcijan. 

Istny armagedon dla irackich chrześcijan nastał w 2014 r., kiedy Państwo Islamskie zdobyło główne miasto północnego Iraku Mosul, w którym była dzielnica chrześcijańska i liczne kościoły, oraz zdominowane przez chrześcijan miasto Karakosz. Chrześcijanie uciekli lub zostali zamordowani. Przejście na islam wśród chrześcijan bliskowschodnich jest i było całkowicie wykluczone i zupełnie niespotykane. W latach 2016–2017 Kurdowie wraz z armią iracką i szyickimi proirańskimi bojówkami wypchnęli ISIS, ale sytuacja wcale nie uległa poprawie. Chrześcijanie, jeśli wrócili do swoich domów, o ile te domy jeszcze stały i nie zostały zajęte przez sąsiadów, muszą zaczynać życie od nowa. I to nie tylko w aspekcie ekonomicznym. Czasy panowania ISIS dosyć mocno przypominają nasze doświadczenie okupacyjne z okresu II wojny światowej. Chrześcijanie spotkali się z różną postawą swoich muzułmańskich sąsiadów. I nawet po tych kilku latach względnej stabilności komentarze odnośnie do wizyty papieskiej idące z Mosulu są dość sceptyczne. „Chrześcijan już w Mosulu nie ma, więc nie ma powodu, aby tu przyjeżdżał” – krążą opinie powtarzane w mediach. Chociaż władze irackie deklarują, że chcą, aby chrześcijanie zaczęli wracać do Iraku. Powtarza to również Watykan i to jest jeden z głównych powodów papieskiej pielgrzymki. 

Skutek amerykańsko-irańskiego resetu 

Jednak to nie bolesna przeszłość i horror minionych lat są największym wyzwaniem, z jakim Irak oraz papież Franciszek w czasie swojej pielgrzymki będą musieli się zmierzyć. Reset polityczny Waszyngtonu i Teheranu musi rozegrać się na ziemi irackiej, a odwilż polityczna pomiędzy USA a Iranem wzbudza wielkie zaniepokojenie w Arabii Saudyjskiej oraz Izraelu. Oba te państwa po nastaniu administracji Joego Bidena muszą funkcjonować w nowych realiach, w których to wzmocniony Iran powróci do regionalnej gry, a ta już się toczy w Iraku. Żeby odeprzeć i przeciąć irańskie szlaki komunikacyjne, łączące Iran ze stacjonującym w Libanie szyickim Hezbollahem, Izrael będzie musiał zintensyfikować swoje działania lotnicze w Syrii i w Iraku. O wiele gorszym skutkiem w globalnym i regionalnym aspekcie resetu z Teheranem będzie natomiast aktywizacja radykalizmu islamskiego. 

Zresztą planowana wizyta papieża w świętym dla szyitów mieście Nadżaf i odwiedzenie grobu Alego (czyli kuzyna, zięcia i zdaniem szyitów prawowitego następcy Mahometa) oraz imama Husajna (syna Alego i wnuka Mahometa zabitego w bitwie pod Karbalą w 680 r. przez Umajjadów, twórców pierwszej dynastii kalifackiej, a więc sunnickiej) budzą kontrowersje i są odczytywane szczególnie w Zatoce Perskiej jako wsparcie Watykanu dla nowej polityki amerykańskiej. Tu eskalacja konfliktu wydaje się nieunikniona, albowiem sunnici wzmocnieni kapitałem z Zatoki Perskiej będą chcieli ograniczyć wpływy szyitów wspieranych przez odblokowanych gospodarczo i politycznie ajatollahów z Iranu. 

Hydra ISIS

Już widzimy, że Państwo Islamskie się odrodziło na pograniczu syryjsko-irackim oraz w północnym Iraku. A okoliczności jego reaktywacji bardzo obecnie sprzyjają. Zarówno Irak, jak i Syria są państwami upadłymi pod względem politycznym i finansowym. Co więcej, przedłużająca się pandemia i zastój gospodarczy, szczególnie w sektorze turystycznym, mogą zapewnić ISIS kolejne rzesze nowych rozgoryczonych życiem rekrutów. Dlatego też bezpieczeństwo papieża i jego świty jest najważniejszym priorytetem dla władz irackich, które chcą tym samym pokazać światu, że mimo kryzysu sytuacja ulega poprawie. 

Niestety opinie ekspertów nie pozostawiają złudzeń. Irak prędzej czy później może stać się polem bitwy pomiędzy Iranem a ISIS, albowiem „zresetowany” politycznie i gospodarczo Iran będzie musiał zintensyfikować swoją obecność w Syrii (w której prezydent Baszszar al-Asad musi balansować między Teheranem a Moskwą) oraz w Libanie (w którym nastroje przeciwko szyickiemu Hezbollahowi jednoczą coraz więcej chrześcijan, sunnitów czy druzów). A ta obecność może dokonać się jedynie poprzez szlaki lądowe, które 4000 lat temu przemierzył Abraham z Ur do Hebronu. A od kilku miesięcy coraz częściej na tych samych trasach irańskie transporty ścierają się z pogrobowcami z Państwa Islamskiego. Tworzy to oczywiście mało optymistyczne perspektywy na przyszłość.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Paweł Rakowski