Różne organy ścigania, różne ekipy popełniały błędy, ale dopiero my porządnie wzięliśmy się za tę sprawę. Gdyby PO zrobiła porządek z Piotrem Rybakiem i z radykalnymi nacjonalistami, dzisiaj ja nie musiałbym się tym zajmować - powiedział wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
"Rzeczpospolita" napisała, że człowiek, o którym TVN zrobił reportaż miał wcześniej prowadzona sprawę w prokuratorze w Gliwicach, ale ona została umorzona, po interwencjach ministerialnych. Jaki odnosząc się do tych informacji zaapelował, by w tej kwestii "być precyzyjnym".
- Nie ma dowodu na to, że była interwencja ministerialna. Nie było - zapewnił. - Za naszych rządów ci ludzie trafili do aresztu, a nie za rządów poprzedników – przypomniał Jaki.
Na pytanie, jak to się stało, że Piotr Rybak był stałym gościem Solidarnej Polski na konwencjach ugrupowania, wiceminister odparł:
- Rybak, w tym czasie był człowiekiem, który był jednym z liderów tzw. "Ruchu Oburzonych", ludzi, którzy przedstawiali się, że są poszkodowani przez wymiar sprawiedliwości. Nikt z nas nie mógł wiedzieć, że trzy lata później na rynku spali kukłę Żyda – dodał.
- Popełniały błędy różne organy ścigania, różne ekipy, ale prawda jest taka, że porządnie za tę sprawę dopiero wzięliśmy się my; bo gdyby Platforma zrobiła porządek z Rybakiem i z radykalnymi nacjonalistami, to dzisiaj ja nie musiałbym się tym zajmować. A dlatego ja się tym zajmuję i zrobię z tym porządek - powiedział Jaki.