- Prawie każdy z nas zna to z doświadczenia. Wystarczy parę dni, tygodni nie zapłacić podatku i natychmiast dostaje się upomnienie. Przez ponad cztery lata nie tylko nie płacić podatku, ale także nie składać deklaracji to brzmi jak jakiś fantastyczny świat w kompletnie nieznanej mnie rzeczywistości - powiedział Tomasz Sakiewicz w rozmowie z Niezalezna.pl, komentując doniesienia na temat tego, że Piotr Kraśko przez cztery lata miał nie płacić podatków i nie składać deklaracji podatkowej.
Portal TVP Info wyjawił, że gwiazda TVN-u Piotr Kraśko mógł nie płacić podatków. - W 2017 roku kontrolerzy odkryli, że od 2012 roku Kraśko nie składał zeznań podatkowych, czyli tzw. PIT-u. Kraśko od 2008 roku miał mieć zarejestrowaną działalność gospodarczą, ale nie wykazywać... żadnych przychodów, ani obrotów, co przy normalnym prowadzeniu działalności jest niemożliwe - przekazano. Według doniesień we wskazanym okresie Kraśko mógł zarobić 2,8 mln zł z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej, do tego dochodzi etat w telewizji (wówczas TVP) - ponad 700 tys zł. Telewizja wywiązywała się z obowiązku podatkowego tytułem umowy, Kraśko - miał nie składać żadnych deklaracji.
Do tych doniesień w rozmowie z portalem Niezalezna.pl odniósł się redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz, który stwierdził, że "mamy do czynienia z sytuacją niesłychaną". - Zdarza się, że ludzie nie mają pieniędzy, aby zapłacić na czas podatki. Ale żeby w ogóle nie składać przez lata deklaracji podatkowej - o ile te doniesienia są prawdziwe - to jest coś, co nie może się zdarzyć normalnemu człowiekowi. On musiał żyć w jakimś świecie super-uprzywilejowanych podatników - ocenił.
- Prawie każdy z nas zna to z doświadczenia. Wystarczy parę dni, tygodni nie zapłacić podatku i natychmiast dostaje się upomnienie. Przez ponad cztery lata nie tylko nie płacić podatku, ale także nie składać deklaracji to brzmi jak jakiś fantastyczny świat w kompletnie nieznanej mnie rzeczywistości
- zaznaczył.
Tomasz Sakiewicz przyznał, że zastanawia się nad tym, w jaki sposób w ogóle mogło do tego dojść. - Ilu ludzi musiało się zgodzić, przymykać oczy i wspierać takie działania, żeby do tego doszło. Widać wyraźnie, że żyjemy w dwóch różnych rzeczywistościach również podatkowych. Jedni mogą absolutnie wszystko, a drugich dorwą się nawet za niewielkie uchybienia - zakończył.