„W Krakowie tylko samym był ten zwyczaj, że w pierwszy czwartek postny przekupki sprawiały sobie ochotę, najęły muzykantów, naznosiły rozmaitego jadła i trunków i w środku rynku, na ulicy, choćby po największym błocie, tańcowały. Kogo tylko z mężczyzn mogły złapać, ciągnęły do tańca. Chudeuszowie i hołyszowie dla jadła i łyku sami się narażali na złapanie. Kto zaś z dystyngowanych niewiadomy nadjechał albo nadszedł na ten comber, wolał się opłacić, niż po błocie – a jeszcze z babami! – skakać” – pisał Jędrzej Kitowicz.
W ten jeden dzień karnawału w Krakowie rządy przejmowały krakowskie przekupki. Od świtu popijały wszelkie alkohole i czatowały na mężczyzn w okolicach rynku. Ci co im się podobali mogli wykupić się od wspomnianych przez Kitowicza atrakcji pocałunkiem, bogatsi pieniędzmi, reszta kończyła nędznie tańcząc do utraty tchu, dopóki nowe „ofiary” nie wpadły w ręce podchmielonych kobiet. Pierwszy raz wzmianka o tym zwyczaju pojawiła się w roku 1600. W 1696 roku Sarnecki donosił:
Z poczty krakowskiej pisano też tu rem curiosam, że tam w tłusty czwartek według zwyczaju swego owe baby, co wątroby smażone, pieczone na rynku przedają, poubierały się w srebrne łańcuchy i złociste suknie bławatne i bon tempo sobie wpół rynku krakowskiego z naporu czyniły, wina mając w konwiach. I kogokolwiek złapać mogły, jakiegokolwiek człowieka podobnego do tej kampanijej (i księdzom non parcendo!), gwałtem pobrały onych i poiły. Zowie się ta ich biesiada babi czomber.
Prawie 150 lat później Łukasz Gołębiowski pisał o combrze:
W tym dniu od jego napaści nikt wolnym nie był. Pieszo idący obskoczeni, do wspólnej z nimi ciągnieni zabawy, jeśli się okupem nie wyzwolili, pomimo chęci do ich grona musieli należeć. Dworzan i kraju urzędników zatrzymywano w pojazdach, wysiadać musieli i datkiem wesołość ożywiać. Wtenczas ucałowani i uściskani wśród radosnych okrzyków oddalić się mogli. Biedaków lub tych, do których większa była poufałość, chwytano, czochrano za włosy przy powszechnej wrzawie: «Comber, comber!».
Wiele razy zdarzało się, że ustrojone ponad miarę przekupki padały ofiarą krakowskich rabusiów, którzy wiedząc, iż mężczyźni wolą rynek omijać łukiem, napadali na kobiety i zabierali im wszystkie drogocenności. Raz skończyło się potężny, przelewem krwi, kiedy na ratunek pospieszyła piechota z zamku i „kilkanaście trupem owych położyli, nabili, narąbali”.
W 1846 roku za „babski comber” wzięła się austriacka władza i zabaw zakazała.