Do groźnego pożaru doszło w nocy w Piekarach Śląskich. Zapaliła się elewacja i dach budynku przy ulicy Waculika. Zeznania świadków sugerują przypadkowe podpalenie przez bawiące się dzieci. Właściciel firmy prowadzącej termomodernizację sąsiedniego budynku mówi wprost o celowym podpaleniu. Rzeczywiste przyczyny pożaru ustali policja i powołany w tej sprawie biegły
Wezwanie dostaliśmy po godzinie 19:00. Lokatorzy z zagrożonych mieszkań szybko opuścili swoje lokale. Ogień udało się dość szybko opanować. Tylko jedna rodzina będzie musiała skorzystać z lokalu zastępczego. Trudno w tej chwili mówić o przyczynach pożaru, to będzie wyjaśniał powołany biegły
– mówił na miejscu dla Radia Piekary Marcin Gąsowski, z miejscowej straży pożarnej.
Mieszkańcy osiedla sugerują, że to podpalenie. Wskazują na prawdopodobne przypadkowe zaproszenie ognia przez dzieci bawiące się petardami. Z wersją tą nie zgadza się przedstawiciel częstochowskiej firmy “Ulbud”.
Jestem przekonany, że ten pożar nie jest przypadkowy. Prowadzę tuż obok termomodernizację przylegającego budynku i to on mógł być celem
- powiedział przedstawiciel firmy.
Styropian jest materiałem samogasnącym, a tu wszystko płonęło żywym ogniem. Mam swoje podejrzenia i udam się z nimi do prokuratury
- kończy Grzegorz Stolarski.
O sprawie termomodernizacji wspomina w rozmowie z Radiem Piekary także zastępca prezydenta Piekar Ślaskich Krzysztof Turzański.
Budynek, który się palił to akurat jeden z tych, który przechodzi termomodernizację w ramach modernizacji całego osiedla. Żal byłby gdyby doszło do wypadku, a tutaj wszyscy mówią jednoznacznie o podpaleniu. Żadne słowo, które przychodzi mi na myśl jako komentarz, nie nadaje się do wypowiedzenia w radiu. To jest absolutna katastrofa
- mówił samorządowiec.