Małgorzata Gersdorf pojawiła się dziś na antenie TVN24 i od razu zaczęła lamentować. O co poszło tym razem? O to, co zwykle – o reformę sądownictwa. I prezes Sądu Najwyższego twierdziła, że ma ona służyć „wymianie kadr” i skarżyła się na to, że reforma „nie przyczyniła się ani do przyspieszenia postępowań, ani do porządnego ścigania zaniechań dyscyplinarnych, tylko cały czas jest presja na sędziów”.
Wątek o presji na sędziów był jedną z myśli przewodnich towarzyszących wystąpieniu Gersdorf, która twierdziła, że „cały czas jest presja na sędziów, żeby byli spolegliwi”.
Zresztą minister Ziobro w czasie konwencji powiedział, że pragnie tak zmienić wymiar sprawiedliwości, żeby był spolegliwy. A sędziowie nie mają być spolegliwi. Sędziami sędziów nie może być władza, która podlega ocenie sędziów, bo to jest odwrócenie wszystkiego. [...] Sędziowie polscy zdali wspaniale egzamin z ducha niezależności [...] tym niemniej oczywiście część takiej presji ulegnie.
- dodała Gersdorf.
To jeszcze nie wszystko I prezes Sądu Najwyższego podzieliła się z widzami TVN24 swoją teorią. Jej zdaniem „cel jest jeden - podporządkować sobie absolutnie władzę sądowniczą”.
Co wywołało taki atak paniki u Małgorzaty Gersdorf? W niedzielę podczas konwencji PiS w Katowicach minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro stwierdził, że „ta bitwa, jaką podjęliśmy o zmianę polskiego sądownictwa, nie jest łatwa”.
Przed nami wielkie wyzwanie na kolejną kadencję dokończenia tej reformy. W tej bitwie, która się toczy, kurz nie opadł, ale nasza wola jest jeszcze silniejsza, aby doprowadzić do zmiany w sądownictwie - na takie, które w pokorze będzie służyć społeczeństwu i państwu, bo każdy sędzia zasługuje na szacunek, ale taki sędzia przede wszystkim, który wie, jaka jest jego rola i miejsce w społeczeństwie, i w sposób niezawisły, wolny od wszelkich nacisków wydaje sprawiedliwy wyrok.
- mówił minister.
Gersdorf odniosła się także do ostatnich słów prezydenta Andrzeja Dudy.
Te wypowiedzi takie lekkie premiera, prezydenta, ministra, wiceministrów sprawiedliwości o tym, czy orzeczenie jest prawidłowe, czy nie, to jest jakieś nieporozumienie. Kto im dał prawo być sędziami sędziów?.
- oburzała się Gersdorf.
Po chwili poszła o krok dalej i oznajmiła, że „pan prezydent uważa, że wszystko mu wolno”.
Że wolno mu wyręczyć wymiar sprawiedliwości i ułaskawić, że wolno mu oceniać. Nie wolno.
- grzmiała Gersdorf.
O co chodziło tym razem? Otóż prezydent Andrzej Duda 3 lipca we Lwówku Śląskim mówił, że zasady społecznej gospodarki rynkowej są zapisane w polskiej konstytucji, ale „ich nie przestrzegano”.
Także nie przestrzegano w działalności Trybunału Konstytucyjnego, który orzekał, że podwyższenie wszystkim Polakom wieku emerytalnego wbrew ich woli jest zgodne z konstytucją. My chcemy innej Polski. My chcemy sądów, które nie orzekają braku winy w sytuacji, kiedy ktoś potrącił starszą panią na pasach, mając samochód bez przeglądu i nie mając prawa jazdy.
- powiedział prezydent.
Dzisiaj z kolei prezydent Duda znów poruszył wątek reformy sądownictwa.
Jak słyszę głosy, że nie wolno krytykować wyroków sądowych; że nie wolno krytykować wyroków wydawanych przez Trybunał. A dlaczego w takim razie wolno krytykować polityków? Wolno krytykować każde słowo wypowiedziane przez posła [...] wolno, ja nie mam z tym żadnego problemu.
- mówił z kolei w poniedziałek prezydent Duda.
Prezydent pytał przy tym „dlaczego nie można w taki sam sposób dyskutować na temat wyroków Trybunału czy sądu?”.
Każdego wolno krytykować tylko nie jedną grupę zawodową? Otóż się z tym nie zgadzam. Uważam, że w demokratycznym państwie, w którym panuje zasada wolności słowa, krytyka jest dopuszczalna w odniesieniu do wszystkiego.
- wskazywał prezydent.